WILDE IS THE WIND
Nie wiem w czyim imieniu woła nas wiatr. Woła, nawołuje. Scala się z ciałem. Bezkresny wiatr jak podmuch cielesności. Wchodzi w szczeliny słów. „Love me love me love me say you do” jakby wołała nas jedna z gwiazd. Ta najjaśniejsza zwana „moją drogą”. Ta którą mam w piersiach i która poprowadzi mnie ku właściwemu. Jakby mówiła „kocham cię jak do krańca wszechświata i z powrotem”. Nie jesteśmy jednymi z wielu. Opracowują nasz język na wschodnim brzegu lądu. To dla nas piszą oceany. To dla nas mówią brzegi. Przeistaczamy się przyjmując napotkaną formę jak kameleony. Fragment jest nami. Jesteśmy obrzędem słów skutych lodem. Nieznanym księgozbiorem. Wystawą z zagubionymi przedmiotami epoki. Jesteśmy wierszem otwarci na słowa bez granic. Kształtujemy otoczenie. Miasto jest poza nami. Wewnątrz siebie szukamy korytarzy. Wszystko jest przed – rozsypane przedmioty uczuć. Usłyszeć ich melodię. Dostać się do wnętrza ich znaczeń. W geście oddania stworzymy najcenniejszą noc. Gest oddania ukrywany przez lata. Bowie w seledynowej marynarce obok Anny Lennox klęczy i modli się, czy jest jak prawda drugiego człowieka? Nie modliłam się, bo to niebo modliło się do mnie. Teraz każdego dnia przebaczam sobie, że dane mi było usłyszeć, zobaczyć i być świadkiem. Nie wierzyć – wierzyć. „Wilde is the wind”, zawsze wtedy gdy było najtrudniej słuchałam tej piosenki. Słuchałam jej gdy nie miałam nadziei na lepsze. Gdy stawałam pod murem, bez wyjścia, beznadziejnie sama, „love me love me love me say you do” powtarzałam tę frazę jak refren, ale to nie ma nic wspólnego z człowiekiem, to sprawa między małą dziewczynką i tajemnicą jej serca. Dziki jest wiatr tak jak dzikie są moje blizny. Lata dziewięćdziesiąte, żeby siebie ocalić kaleczę swoje ciało, unicestwiam swoje ciało, blizna za blizną, szpital za szpitalem, krew jest gorąca, krew jest lepka, krew jest niesmaczna, krew jest taka żałosna, krew jest tak daleko od ciebie, gdzie jesteś? „Because my love is wilde the wind” Kolejna dziewczynka z rajstopach w paski i fragment piosenki-talizmanu: „Let me fly away with you”.
© Ewa Sonnenberg