Jak to jest być księdzem poetą po Janie Twardowskim, Januszu Pasierbie czy Karolu Wojtyle? Fenomen piszących wiersze kapłanów nie mija od lat. Choć zainteresowanie nimi jakby trochę mniejsze, to w nowym wieku, po kolejnych zmianach pokoleniowych wierni mowie wiązanej pozostają i kolejne książki publikują: Jan Sochoń, Jerzy Szymik, Wacław Oszajca, Jerzy Sikora, Eligiusz Dymowski, Janusz Adam Kobierski, Wacław Buryła, Franciszek Kamecki i wielu innych. Wśród nich ma również swoje miejsce Jerzy Hajduga, kanonik regularny laterański, który w 2018 r. wydał dwa zbiory krótkich wierszy: „jeszcze” oraz omawiany w tym miejscu „Zatrzymać z czasu chwile”.
Poeci w sutannach traktują najczęściej swoją twórczość jako dopełnienie posługi kapłańskiej, które pozwoli dotrzeć z dobrą nowiną do osób wrażliwszych – w sposób nieco mniej schematyczny i oczywisty niż tradycyjne czytania liturgiczne czy homilie. Tak jest też w przypadku księdza Hajdugi, chociaż jego poetycki przekaz – jak słusznie zauważyła autorka posłowia do tomu „Zatrzymać z czasu chwile”, Roma Jegor – da się czytać zarówno z perspektywy osoby wierzącej, jak i na laicki sposób. Dodam od siebie, że poeta bardzo dyskretnie i oszczędnie dozuje słowa powszechnie uznawane za „religijne”, w rodzaju „Bóg” (pada ono zaledwie dwa razy), „wiara”, „zbawienie” itd. Wyobraźnia czytelnika jego wierszy powinna raczej sama sobie radzić i wiele rzeczy dopowiedzieć na własny rachunek, podążając za naszkicowanymi jedynie w konturach sytuacjami egzystencjalno-duchowymi.
Nowa książka Jerzego Hajdugi zawiera 44 trójwersowe liryczne miniaturki, wypowiadane często półgłosem czy wręcz szeptem. I mimo że przekazują one stany ducha podmiotu lirycznego, to nie są egocentryczne, nakierowane są bowiem stale na tego drugiego, nieważne czy jest to ona, on czy On. W sposób skrótowy i skondensowany utrwalają mijające chwile, stając się minimalistycznymi medytacjami, których ideowym tworzywem jest oparty na ufności chrześcijański stoicyzm. Przypominają one trochę złapane niespodziewanie pośród codzienności fotograficzne migawki, znikome mgnienia świata. (...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w lutowym lub marcowym numerze miesięcznika „Nowe Książki”]
© Marek Czuku