Czas jest nieustannie, od debiutanckich „Wierszy” (1967), głównym bohaterem poezji Ewy Lipskiej, i to zarówno ten metafizyczny, jak i fizyczny; jako pojęcie filozoficzne – i zjawa realna, objawiająca się bez przerwy na zegarach. To on układa świat i rzeczywistość, nakazując ludziom się starzeć, a miłości przeplatać ze śmiercią. Tytuły dwóch ostatnich tomów Ewy Lipskiej – „Czytnik linii papilarnych” (2015) oraz „Pamięć operacyjna” (2017) to signum temporis, nawiązują bowiem do określeń – jak je nazywa poetka – „gadżetów cywilizacyjnych”, których kiedyś przecież nie było.
A tu nihil novi sub sole – świat nadal jest zagadką, a przy tym jest piękny (ale czy wieczny?), o czym poetka informuje ze stoickim dystansem i z uważnym sceptycyzmem, z oswojoną melancholią, ale i z poczuciem humoru, a jednocześnie z życzliwością dla rzeczywistości i ludzi. No i do tego z pokorą, bo musi się przyznać do niewiedzy:
„Nawet nie wiem
czy to historia nas stworzyła
czy my stworzyliśmy historię.
Czy jesteśmy tylko echem
Czyjegoś innego serca”.
(„Świat”)
Ciśnie się już na usta bardzo literackie rozwiązanie wszelkich ontologicznych wątpliwości: „Może to był sen” (wiersz „Rebus”), bowiem topos życia-snu zawsze był niezwykle pojemny artystycznie (Calderón, Szekspir).
Podmiot przemawiający w omawianych tomach jest na etapie podsumowywania swojego życia („Bestia wspomnień / wciąż szarpie nami”), pisząc o niespełnionych nadziejach; o tym jak wszystko się zmienia i przemija (co może unaocznić np. lektura zbiorów listów miłosnych bądź oglądanie obrazu nieznanego autora); o miłości, ale i zdradzie, zazdrości i kłamstwie; o poetach, na których wydano „wyrok wierszy”; o technicyzjacji wszystkiego, co ludzkie; wreszcie o podstępnym „czasie w owczej skórze”. Znakiem naszych czasów, zdaniem poetki, pozostaje to, że jako ludzie jesteśmy w dalszym ciągu samotni i anonimowi, mimo że na portalach społecznościowych „Całujemy się / z miliardami ust”, bo po prostu „W klinice tłumu / czujemy się bezpieczniej”.
Podmiot ma głęboką wiedzę o życiu i świecie, historii i ludziach. Pisze o tych sprawach bez złudzeń i narzekań, z pewną dozą subtelnej ironii, pół żartem, pół serio (czasem jest to czarny humor) oraz z intelektualnym namysłem. Jest przy tym przenikliwym obserwatorem – zarówno w aspekcie zewnętrznym, jak i od strony psychologicznej:
„Składam się z obaw
a wy potrzebujecie ufności.
Biorę na muszkę wahanie i żal
a wy celujecie w zachwyt i odwagę”.
(„Pamięć operacyjna”)
Przekorne reminiscencje i refleksje iskrzą się błyskotliwymi środkami stylistycznymi. Poetycki świat Ewy Lipskiej tworzą inteligentne paradoksy, antynomie, oksymorony oraz pojemne i wieloznaczne metafory. Poetka nie stroni od okazywania ludzkich emocji i uczuć, ale są one poddane próbie dystansu i uśmiechu. Utwory są zwięzłe – i można w nich tak „po lipsku” przeczytać o tym, co dla poetki było zawsze ważne: o świecie i czasie, domu i dzieciństwie, miłości i śmierci, wierszach i samotności. Czyli o tym wszystkim, co najbardziej lubią miłośnicy poezji autorki z Krakowa.
© Marek Czuku