5.05.24 Łódź
Jest piękna, słoneczna pogoda. Zaplanowaliśmy na dziś zwiedzanie popularnej „Dętki”, czyli muzeum miejskiego kanału, gdzie przed laty trafiała deszczówka. Gromadzono ją w celu płukania miejskiej sieci kanalizacyjnej. Idziemy ulicą Piotrkowską aż do zrewitalizowanego placu Wolności, gdzie przed wejściem do „Dętki” ustawiło się już kilka osób. Okolica jest przyjazna dla zwiedzających, są ławeczki, zaś w centrum placu stoi pomnik Kościuszki. Odsłonięto go w 1930 roku, a po wojnie odbudowano. Natomiast kanał powstał w 1926 roku według projektu brytyjskiego inżyniera Williama Heerleina Lindleya i pod nadzorem inżyniera Stefana Skrzywana, budowniczego łódzkich wodociągów. Zastanawia mnie fakt, że tak duże i ważne miasto przemysłowe ma kanalizację zaledwie od niecałego stulecia.
Schodzimy po krętych schodkach do korytarza z czerwonej cegły. Oprowadza nas przewodniczka, która wyjaśnia wiele ciekawych rzeczy. Okazuje się, że nazwa „Dętka” funkcjonuje od początku, jako że gumowa obręcz odgrywała ważną rolę w technologii odprowadzania wody w mieście. Mijamy koleiny, w których zgromadziło się trochę brudnej deszczówki. Na okrągłych ścianach wiszą reprodukcje starych fotografii związanych z kanałem. Część z nich to fragment instalacji awangardowego artysty Roberta Kuśmirowskiego, który tworzy łudząco podobne imitacje starych przedmiotów, dokumentów, fotografii, a nawet sytuacji.
Nasza podziemna wędrówka ma 142 metry. Obeszliśmy pod ziemią jeden z głównych placów miasta. Warto się pochylić nad historią swojego miejsca na Ziemi, nawet jeśli jest to kanał.
© Marek Czuku