Każda część Ziemi wprost paliła się do opowiedzenia swojej historii: każdy ocean, każde morze, jezioro, każda rzeka, każda wyspa, góra, każdy kamień, każdy las, każde drzewo, każde pole… I wszyscy mówili jednocześnie, jednym tchem. Kruhtorin XVI odbierała tę wrzawę jako coś niezwykle błogiego, lubiła ten dziki rozgardiasz, te krzyki i szepty Ziemi, jak to nazywała. Wciąż jeszcze siedziały jej mocno na wątrobie i uszach ostatnie lata świetlne podróży, kiedy to statek odsłuchowy podążał Szlakiem Zgrozy, przelatując przez obszary multiwersum, w których panowała cisza, tak posępna, że aż zapierało dech. P-Oku-Yanie z natury są osobnikami niezwykle towarzyskimi. Nie znoszą wokół siebie głuszy, a przynajmniej nie na dłuższą metę. W cichości marnieją, jak nubezyjskie zawilce i inne rośliny pozbawione życiodajnego kwasu żółciowego. Pan Toco nie cierpiał tak na Szlaku Zgrozy, gdyż przez cały czas słuchał muzyki. Nie mógł się tą muzyką podzielić ze swoją towarzyszką podróży, gdyż miał ją tylko w swojej głowie.
Pół obrotu Ziemi później – Kruhtorin XVI właśnie zamierzała przełączyć swoją działalność na wegetatywne nagrywanie i przenieść się w zaordynowany przez system stan spoczynku – nadeszła z powierzchni planety wiadomość, która postawiła ją na nogi. Z zaskoczenia aż krzyknęła. Chodziło o sprawozdanie z obszaru skatalogowanego jako kumulacja nr 98-67-45-398-491 i odwzorowanego kartograficznie przez Kruhtorin III, praprzodka Kruhtorin XVI, podczas jego drugiej wizyty kontrolnej na Ziemi. Mierząc w pięciu wymiarach, kumulacja ta rozciągała się przestrzennie i czasowo na niecałe dziewiętnaście tinteretrów, była zatem niewiele większa od sceny, jaką w każdej wiosce na planecie P-Oku-Y ustawiano jesienią z okazji dorocznych zabaw w chowanego. Od momentu powstania Ylet314 kumulacja ta uchodziła za spokojny, graniczący z rzeką, mocno zalesiony kawałek ziemi, który z powodzeniem mógł się mierzyć z każdą inną krainą szczęśliwości w jakimkolwiek innym punkcie multiwersum. Odnotował to już Kruhtorin III i napisał nawet o tym obszerną rozprawę naukową, z czego Kruhtorin XVI była zawsze nadzwyczaj dumna.
Kumulacji mówiła cicho i monotonnie. Od razu zauważało się, że do głosu nie doszedł żaden wielki mówca, żadna znakomitość przyzwyczajona do mówienia o sobie samej i do ubierania myśli w skomplikowane słowa.
Kruhtorin XVI dłużej nie zwlekała, włączyła selektywnik i przeszła na wyszukiwanie manualne. Tak długo obracała siedmioma palcami w powietrzu, aż udało jej się nastawić prawidłową frekwencję. Wszystkie zakłócenia, wszystkie zbędne szumy i trzaski ucichły, słyszała tylko stłumione nucenie, harmonijny dywan dźwięków i to, co kumulacja nr 98-67-45-398-491 miała do opowiedzenia. Nadstawiwszy sześcioro uszu, Kruhtorin XVI zamieniła się w słuch.
Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora