Pisząc o snach, piszę o potędze wyobraźni, która świat, wyglądający spoza myśli, ukazuje w jednym, niepowtarzalnym egzemplarzu, każdy ma swój egzemplarz świata, filmy nocne nie dają wystarczającego rozeznania, śnienie jest czymś więcej i o nim warto pisać więcej, zwłaszcza, że rozróżnienie między snem a śnieniem przeważnie nie jest znane.
Myślałam o tym, biorąc do ręki listy od Henryka Berezy, pisane przez ileś lat, czasem je biorę, aby poczuć, co tam w nich teraz jest, zawartość ich zmienia się z czasem, śnienia jest coraz więcej, przeszłość jest snem, za pierwszym razem wiele przegapiałam.
List, który wysunął się z pliku kartek, zawiera taki fragment:
Zwierzałem się nieraz z tego, że moją najważniejszą lekturą dzieciństwa były „Próby” Montaigne’a. Nie czytałem „Prób” później z rozmysłu i z kalkulacji, żeby nie zburzyć olśnienia sprzed lat dziś już ponad siedemdziesięciu, trudno uwierzyć.
Zobaczyłem „Próby” w sprzedaży kioskowej, naszła mnie chęć, żeby zaryzykować lekturę książki, która mi zburzyła kosmologię całego dziecinnego świata, całego światopoglądu dzieciństwa.(…).
W dzisiejszej lekturze czytam dzieło mędrca nad mędrcami, który w czasach Jana Kochanowskiego całą kulturę antyku zmieścił w swoim dziele i przewidział wszystko, co w sferze ducha zdarzyło się przez kolejne wieki.
Przy czytaniu rozdziału „O potędze wyobraźni” (księga pierwsza) lały mi się łzy – nie wiem czego, jak to nazwać, może zdumienia – że on to odkrył jak Kolumb Amerykę przed wszystkim, co się zdarzyło po nim w ciągu wieków.
Po cóź tu jednak historiozofia. On myśli, że jest jednym z pierwszych (dwóch, trzech) takich, którzy prawdy o wszystkim szukali w prawdzie o sobie (imiennie wymienił jako pierwszego Sokratesa), to jest tak, jak on myślał i jak w słowie zamknął. Wykłada filozofię artystycznej twórczości w rozmaitych rozdziałach „Prób”, myśli o wszystkim tak, jakby żył pięć wieków w przód.
_______________
z listu do mnie pisanego 13 grudnia 2009r, zaglądałam wtedy do rozdziału „ O potędze wyobraźni” i dopisałam ołówkiem z boku zdanie stamtąd : „Oglądam i czerpię wiedzę zarówno patrząc na cień, jak na przedmiot rzeczywisty (…)”, to zdanie można by umieścić w definicji śnienia, do dziś nie przeczytałam całych „Prób”, chociaż nie wymaga to wcale cofania się w czasie o pięć wieków, tylko nadążania.
© Marta Zelwan