Wróciłam z Paryża do Polski bo zadecydowałam, że chcę zostać polską poetką. Później ten mój argument był przez moich bliskich bardzo cynicznie wykorzystywany w trudnych sytuacjach życiowych, które pewnie uniknęłabym mieszkając w Paryżu. Gdy ledwo wytrzymywałam przeciwności losu słyszałam: oto jesteś polską poetką. Tak, w Paryżu już po krótkim czasie słyszałam w sobie słowa ale nie w języku polskim ale w języku francuskim. Niepokoiło mnie, że zaczynam myśleć w innym języku. Wiersze przecież powinno się pisać w języku dzieciństwa. Gdy wróciłam od razu przyszedł mi pomysł na napisanie tomiku. To miała być opowieść o kimś kto od nowa zaczyna życie. Kto wraca do życia, ucząc się wszystkiego od nowa. W tym powrocie nieustannie pomaga mu pewna osoba, którą można nazwać ukochaną. Tomik ma tytuł „Lekcja zachwytu” (2005) i jest zadedykowany Joannie K.-G. To była osoba, która mnie nie tylko zafascynowała, ale również pomagała mi odnaleźć się w paryskiej rzeczywistości. W sumie to była pewna wymiana ona pomagała mi odnaleźć znów siebie, ja obiecałam jej że udowodnimy że czas nie istnieje. Tomik jest zwartą narracją w której są punkty kulminacyjne i punkty wyciszenia. Powstawał latem 1999 roku w domu moich rodziców. Miałam u nich swój mały pokój, który był prawdziwą pracownią literacką. Pisząc wiersze do tego tomiku nie tylko podsumowywałam mój pobyt we Francji, ale również wróciłam do podróży do Anglii. Dlaczego? Bo tam też, choć krótko, czułam się szczęśliwa. Połączyłam więc te dwa rodzaje szczęścia w jeden przekaz choć wiersze z tomiku nie są o szczęściu. Raczej o poszukiwaniu wiedzy dlaczego tu i dlaczego teraz. Tomik powstawał między zapachem łąk unoszonych na skrzydłach nocy a cykaniem koników polnych. Najważniejszym dla mnie wierszem w tym tomiku to wiersz „Posłowie”. Pisałam go już po powrocie do Polski. Usłyszałam go w sobie. Jakby płyną pod moją skórą. Jakby iskrzył w moim krwiobiegu. Każdy kolejny wers tętnił moim życiem. Ten tekst cały jest ze mnie. Mogę powiedzieć że pisząc byłam cała tym wierszem. Mówiłam na głos kolejne wersy i zapisywałam je. Czułam że jest to coś ważnego. Coś czemu dając życiem sama staje się tym życiem. Zarówno ja jak i wiersz był jego przedłużeniem.
© Ewa Sonnenberg