ENCYKLOPEDIA SZALEŃCA (biblioteka „Rity Baum”, ilustracje: zalibarek, Wrocław 2006)
SŁOWO staje się fabułą. Emblematem. Otwiera niewidoczną narrację. Dialog z każdorazowym użyciem „ja”. Ja – przełączane na inne fale, na inny odbiór, na inną częstotliwość. Umowność to rodzaj powtarzalności. Ale ta powtarzalność w pewnym momencie sama siebie degraduje, obnaża nawykowość, a stąd tylko chwila do uchwycenia innej modalności słowa i jego znaczeń. „Encyklopedia szaleńca”, to projekt, który napisałam stosując słowne techniki audiowizualne. Cięcia, zaskoczenie, zmiana, gra językiem, pozbywanie się klisz, nawyków, przyzwyczajeń. Zastosowałam nowe konteksty skojarzeń i nowe sposoby myślenia. Powstało coś na kształt instalacji słownej. Happening skojarzeniowo – znaczeniowy. Przeniesienie punktu ciężkości z oznaczanego na oznaczające. Całość powstała pod wpływem sztuk wizualnych. Prezentowanie (wystawianie) słów oczywistych, codziennych, znanych, lubianych w kolejności alfabetycznej by zdefiniować je od nowa, od jakiegoś początku, który dokonuje reorganizacji znaczeń tych słów. Odczarowuje ich pierwotne użycie. Pokazując względność znaczeń i całkowitą ich zbyteczność. Np.
Artysta – coś jakby tarka, na której uciera się świat i robi sprytną lekkostrawną sałatkę z avokado. Świat jest zaledwie pomysłem, który należy rozwinąć jak dywan przed królem i królową.
Artystka – dziwnie skonstruowana maszyna do podnoszenia nastroju: 99% marzeń plus 1% zawiei i zamieci śnieżnych = 100% wyobraźni twórczej.
Ślimak – anachoreta i marzyciel, który w chitynowej torebce nosi pierś afrodyty.
Torebka jest zdechłym mechanizmem zegara z tysiącem różnych wskazówek.
Hałas – ekspres do kawy kopulujący z lodówką
Dom – jest jak pudełko zapałek, las jest jak skład makulatury, świat jest jak kartka wyrwana z elementarza.
Wrotki – zawadiackie, trochę chuligańskie podejście do życia: albo wszystko, albo nic.
Zgoda – fusy na dnie filiżanki, które dyplomatycznie literują: „pocałuj mnie gdzieś”.
© Ewa Sonnenberg