nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PLANETA, Virtual trip 5

2015-09-18 13:53

Z PERPEKTYWY MONA LISY
Wcielam sztukę w życie czy życie w sztukę?
Zacząć jak Pipilotti Rist w swoim filmie „I’m not the girl who misses so much”. Czas trwania: 5.28: obnażona i bezbronna kobiecość próbuje wmówić sobie i widowni, że jej bezsilność wobec zdeterminowania płcią, może zostać zagłuszona, zakrzyczana, zamaskowana. Ten film to nie manifestacja przegranej kobiecości, ale manifestacja artysty dzisiaj. Histeryczne przekształcanie bezradności w jakąś formę, w obraz, w pokaz, w przekaz, w ekshibicjonizm, w poezję. Instrukcja jak zachować autonomię naruszonego i zranionego terytorium? Pipilotti przekształca uśmiech Mona Lisy w histerię jak niepotrzebnie jest być kobietą, człowiekiem, artystą. Jak niepotrzebnie jesteśmy z ciała, jak to ciało nie nadąża za naszą wewnętrzną strukturą. W jaki sposób ciało poszukuje czegoś więcej, czegoś bardziej, czegoś co wysłowiłoby aktualne. Jest to niejako rejestracja swoistej transformacji, jakby z kokonu miał za chwilę wyłonić się motyl. Motyl bez płci, bez ciała, bez obciążeń rzeczywistości. Motyl – jakiś nowy androginiczny byt z ciałem ducha zamiast ciała cielesnego. Nie na darmo w starożytnej Grecji motyl był symbolem duszy.
A teraz uśmiech proszę!

© Ewa Sonnenberg