Był taki okres w moim życiu, jakieś pół roku temu, kiedy każdą wolną chwilę przeznaczałem na poszukiwania sześciennych pudeł, by ich ciężarem włączać zamocowane w podłożu przyciski, przekierowywanie systemem zwierciadeł błękitnych i czerwonych promieni lasera czy próby dostania się w wysoko położone miejsca za pomocą silnych wiatraków.
Ostatnio nieoczekiwanie znowu wykonuję wszystkie wyżej wymienione czynności, a to dlatego że do pierwszoosobowej gry logicznej The Talos Principle, o której mowa, a która swojego czasu ukradła mi 50 godzin życia, wydano dodatek Road To Gehenna.
Podczas rozwiązywania którejś z coraz to trudniejszych łamigłówek naszła mnie refleksja, że TTP stanowi dowód na to, iż suma niezbyt nowatorskich elementów może dać absolutnie oryginalny i porywający efekt.
Na mechanikę gry składają się bowiem rozwiązania znane z innych pierwszoosobowych gier logicznych, chociażby serii Portal, której gatunek ten zawdzięcza swoją popularność. Gra jest oparta na silniku opracowywanym na potrzeby Serious Sam, serii ponoć przyjemnych, ale dość bezmyślnych shooterów, dzięki której chorwackie studio Croteam zaistniało w świadomości szerokiego grona odbiorców. (Niektóre lokacje są wręcz łudząco podobne, choć stwierdzam to na podstawie filmów z YouTube’a, bo strzelanki nużyły mnie śmiertelnie jeszcze w czasach ośmiobitowców).
Tym, co stanowi o wyjątkowości TTP, jest warstwa narracyjna – dzieło scenarzystów Toma Juberta i Jonasa Kyratzesa. Co ciekawe, warstwa ta, mimo że ściśle związana ze światem gry, jest zupełnie opcjonalna. Fabułę poznajemy dzięki rozsianym tu i ówdzie terminalom, korzystanie z których do ukończenia gry nie jest zupełnie konieczne. Można więc grać w TTP wyłącznie dla – często bardzo zmyślnych i wymagających – zagadek logicznych, całkowicie pomijając warstwę fabularną (choć przyznam, że byłaby to duża strata). O tym, jak bardzo fascynująca jest ta historia, niech świadczy fakt, że w pewnym momencie gry, kiedy zacząłem już się domyślać, o co w tym wszystkim chodzi, biegałem po wirtualnej okolicy, zupełnie ignorując zagadki, w poszukiwaniu terminali.
Oba elementy: mechanika gry i fabuła są całkiem odrębne, a zarazem niezwykle spójne. Trochę jak w grze Thomas Was Alone, która byłaby nieskomplikowaną grą logiczno-zręcznościową, gdyby nie podawana przez charyzmatycznego lektora narracja, czyniąca z kolorowych czworokątów, jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, pełnokrwistych bohaterów.
Grając w TTP, dzięki odnajdowanym w terminalach tekstom (od e-maili i prywatnych zapisków po mityczne przypowieści) powoli poznajemy naturę przedstawionego świata, a do tego mamy szansę się zastanowić – nie żartuję – nad odwiecznymi pytaniami filozofii. (The Talos Principle, podobnie jak poprzednie dzieło Juberta, The Swapper, całkiem na serio interesuje się naturą świadomości. Nie muszę chyba dodawać, że tytuł gry, nawiązujący do mechanicznego człowieka stworzonego przez Hefajstosa, nie jest przypadkowy).
Boję się jednak powiedzieć cokolwiek więcej, by nie zepsuć frajdy odkrywania misternie utkanej fabuły. Kolejne porcje historii są jak elementy układanki, które mimo początkowej dezorientacji gracza stopniowo zaczynają tworzyć spójny obraz. Jedna informacja za dużo i cała radość pryśnie. Może więc, z niekłamaną przyjemnością i pożytkiem dla wszystkich, wrócę do ustawiania ciężkich pudeł na przyciskach i załamywania barwnych promieni.
© Łukasz Drobnik