Ubywanie. Róg nosorożca czyhając na pończochy dźga moje stopy. Jego reputacja blednie, kiedy przechadzając się wśród owiec ciągnie za sobą nylony ze szwem, maleje, dlatego pada z depresji. Masuję jego stopy i opowiadam o nawykach ciała, zainteresowaniach owiec, mękach, gdy odrzucona wełna tapla się w lokalnym błocie. Przez nienawiść i zazdrość żona potrafi rozmawiać z mężem dopóki on nie mówi, więc znika, a z nim popiół, przypalone spódnice, mankiety. Bariera zapachu. Pozwolę mu, niech dzieli, rwie i rozrzuca resztki piór – poszukiwania wyczerpują. Patrzymy z nosorożcem na graniczną, czerwoną linię, kiedy zmienia kolor i przed nami wylewa się. Wyobraźnia z pustych naczyń, biografie kłamią – wyssane z palca. Pijackie trasy Paddy opanował do perfekcji. W końcu nie wytrzymuję i przeklejam kierunkowskaz. Patrzę jak zdziera łokcie, rozbija nos, czoło błyszczy się i przestaje marszczyć. Wiem, że nosorożec sztywnieje za każdym razem, gdy przekręcam klucz w przeciwną stronę. Rano pod drzwiami spali ściśnięci: owce, nosorożec i Paddy, tylko kury wystraszone rozbiegły się. Jakbym urzeczywistniała kolejny koszmar. Dźwięki, które się pojawiają i znikają, gdy owce, zgrupowane w stado, czujniej ode mnie nastawiają uszu. Atlantyk, słyszysz? Światło – jaki piękny poranek – aż strach, że Paddy nie rozumie mojego zachwytu. Utraconych lat, które spędziłam licząc tramwaje. Z całą pewnością uczucie przywiązania nie wyniknie z kontroli śmieci, butwiejących w kolorowych pismach. Nosorożec krzyczy – mów za siebie! Więc odwracam się, potrafię pisać sonety, wytworne sestyny i po co? Paddy dolał właśnie mleko do herbaty i podnieca się kształtem ucha, wiem, po kilku latach porzuci samochód, ale nigdy piwa w barze, bywa odwrotnie: dolewam piwa do szklanki i podniecam się kształtem jego nosa, łatwiej porzucić książki niż kawę z odrobiną rumu. Stawiamy nacisk na formy, tylko dlatego, że nosorożec nie mieści się w drzwiach, więc śpimy przy otwartych. Nasłuchujemy.
© Małgorzata Południak