5.11.20 Łódź / Szczecin / Olsztyn
Literatura nadal „męczy się” w sieci. Koronawirus nie odpuszcza, a ostatnio dostał wręcz ponaddźwiękowego przyśpieszenia. Tak więc ciekawie zapowiadający się wieczór autorski Kazimierza Brakonieckiego w ramach „Szczecińskiego Przeglądu Literackiego FORMA” oraz „Czwartków Literackich 13 Muz” oglądam online. Rozmowę w gościnnych progach Centrum Polsko-Francuskiego w Olsztynie prowadzi Piotr Krupiński. Pretekstem do spotkania są trzy wydane w ostatnim czasie tomy poezji: jeden autorstwa Brakonieckiego („Twarze świata”) i dwa francusko-bretońskie, które znakomity olsztyński poeta przetłumaczył (Paol Keineg „Powrót do Bretanii” oraz Yvon Le Men „Tu i tam”). Książki te ukazały się nakładem Wydawnictwa FORMA.
O pisaniu i Bretanii: – Wiersze pisze się samotnie, a czyta również w odosobnieniu. Spotkanie z poezją moich znajomych poetów z Bretanii to podróż w przestrzeni i czasie. Bretania jest dla nich małą ojczyzną. Kraina to otwarta, która zawsze przyjmowała osoby z zewnątrz, choćby Polaków po powstaniu listopadowym. Moja pasja stała się zawodem, a przetłumaczyłem tych poetów, bo potrafili połączyć to, co lokalne, z uniwersalnym.
O tomie ekfraz „Twarze świata” [Prowadzący zwraca uwagę na znakomitą okładkę – obraz Tomasza Bohajedyna]: – W dobie zamknięcia galerii (nie tylko handlowych) wszystkie muzea są – dzięki książkom Brakonieckiego – otwarte. Nowy zbiór wierszy tworzy dyptyk z poprzednim tomem tego autora „Obrazy polskie”. To nawiązanie dialogu z najznakomitszymi artystami, autorami obrazów, grafik, rysunków. Dzięki interpretacjom poety każdy może odkryć dla siebie dzieło sztuki.
KB: – Jakoś tak jest, że więcej poetów dobrze malowało niż malarzy pisało dobre wiersze. Od zawsze kocham sztukę, mam w rodzinie malarzy, otrzymałem wykształcenie plastyczne i wiele lat pracowałem w olsztyńskim Biurze Wystaw Artystycznych. Ale niestety sam nie maluję ani rysuję. Mężczyźni posługują się głównie oczami. Bardzo podziwiam malarzy za ich dar widzenia, obserwacji, kompozycji miejsca. Sztuki plastyczne są zmysłowe, a jednocześnie intelektualne.
O autobiografizmie: – Moje ekfrazy są przefiltrowane przez autobiograficzne doświadczenie, są więc bardzo intymne. Ton autobiograficzny jest u mnie silny również w innych wierszach. To czyni je autentycznymi. Całość (a właściwie „ciałość”) to zjednoczenie przez uczucie. Staram się, by pojedynczy głos był jednocześnie uniwersalnym. Kiedyś walczyłem ze swoim autobiografizmem. Chciałem – idąc za Przybosiem czy Eliotem – pisać wiersze obiektywne, bo oni nie uznawali poetyckiego wyznania. Wiersze o malarstwie pozwoliły mi połączyć doświadczenie osobiste z obiektywnym, umożliwiły wniknięcie w świat drugiego człowieka – malarza, tak że jego dzieło stało się przypowieścią o naszym bytowaniu w świecie. One wyrażają podziw dla obrazu i człowieka.
O odkrywaniu w sztuce sensu: – „Ciałość”, a w zasadzie „ciałopogląd” czyni z poezji KB literaturę integralną. To rodzaj interpretacji rzeczywistości, jej realności. Tego, co głębokie, szukam w powierzchowności, w „ciałości”. To są rzeczy duchowe. Intymna codzienność jest największą głębią świata. Metafizyka nie jest oderwaniem się od rzeczywistości, ale głębokim w nią wniknięciem, odkryciem sensu. Poezja jest poszukiwaniem sensu, przedstawieniem ostatecznego stanu rzeczy. Jest to dla mnie jedyna tożsamość, jaką mam. W sytuacjach granicznych stajemy przed nagą rzeczywistością. Odnalazłem w sztuce nową tożsamość, która jest religią człowieka niewierzącego. To Różewiczowskie „życie bez Boga”, a jednocześnie poszukiwanie absolutu.
O „Powrocie do Bretanii” Paola Keinega: – Zaczynał jako zrewoltowany poeta pokolenia ’68, walczący o wolną Bretanię. Potem uciekł do USA, by pisać inaczej, został profesorem, m.in. w Berkeley obok Czesława Miłosza. Tam pisał również wiersze o Bretanii i celtyzmie, w sposób bardziej zintelektualizowany, z ironią i sarkazmem, ale i prostotą. To erudyta udający, że erudycja nie jest mu potrzebna. Pasuje do niego zdanie, że ideałem artysty jest z błota zrobić diament. Odkrywa Bretanię jako perspektywę podzieloną na część lewicową i konserwatywną. Ale to są prości ludzie, którzy kochają swoją ojczyznę. Bretania była do lat pięćdziesiątych regionem bardzo biednym, rolniczym. Dopiero w kolejnej dekadzie nastąpił tam boom. Jest podobieństwo między Polakami, Celtami, Bretończykami, Irlandczykami. Łączą ich katolicyzm, ziemniaki i alkohol. W pewnym sensie Bretania jest podobna do Litwy, ale Litwa uratowała swoją państwowość, a Bretania nie. W wierszach Keinega są wątki animalistyczne, fauna, flora (jak u Grassa), a świat widziany jest z żabiej perspektywy ogródka. Wątki plebejskie poeta traktuje jako kostium, łącząc trywialne, rustykalne z głęboką filozofią. Postać zwykłego, prostego człowieka, nazywającego się Johnny Onion („Jaś Cebula”) – to taki Diogenes na rowerze, bo kryje się za nim niezwykłe bogactwo doznań. Formy: gnomy, aforyzmy, szaleństwo parataksy, gra słów, paradoksy. Minimalizm.
O „Tu i tam” Yvona Le Mena: – To inna osobowość poetycka niż Paol Keineg. Pisze wiersze o swojej ukochanej Bretanii, przepuszczając przez to liryzm, który służy ewokowaniu małych tematów, ale wielkich uczuć. Otwartość pozwala mu wyjść od swojego małego ja ku ogólnemu. Znam go dłużej niż Paola. Był raz w Polsce. Jego poezji towarzyszyły śpiewy celtyckie, przypominające kurpiowskie. YLM opisuje swoją rodzinę oraz tworzy minimalistyczne historie z Bretanii, rzutowane na ekran ludzkich odczuć. Duża część jego wierszy to liryczne reportaże z podróży po całym świecie. Oba te poetyckie tomy spaja wątek matki (skojarzenie z tomem Różewicza „Matka odchodzi”). Natomiast wiersz o dziadku przywołuje echa I wojny światowej.
Internetowe spotkanie z poezją i Bretanią dobiega końca. Jeszcze tylko podziękowania dla wydawcy, Pawła Nowakowskiego, oraz redaktora jednego z tomów, Miłosza Waligórskiego, a potem pytanie Piotra Michałowskiego o reakcje malarzy na ekfrazy KB. Warto pisać wiersze o obrazach. Warto pisać o małych ojczyznach. Warto pisać!
© Marek Czuku