6.08.22 Łódź
Dziś sobota, bezcenny wolny czas. Nie mamy oczywiście zamiaru go marnować. Postanawiamy więc z Dorotą poświęcić całe pięć i pół godziny na zwiedzanie chluby naszego miasta – Centrum Nauki i Techniki. Mieści się ono w kompleksie zrewitalizowanych obiektów najstarszej łódzkiej elektrowni z 1907 roku. Instytucja nazywa się „EC 1 Łódź – Miasto Kultury” i jest siedzibą – oprócz ośrodka naukowego – także filmowego oraz zajmującego się komiksem i grami komputerowymi.
Zaczynamy o jedenastej i trafiamy od razu w ręce bardzo kompetentnej przewodniczki, która przybliża nam kolejne etapy wytwarzania prądu. Budynek, w którym jesteśmy, dobudowano 23 lata po powstaniu starej centrali, gdzie obecnie znajduje się planetarium. Oglądamy (i dotykamy) bryłki węgla kamiennego, przywożonego pociągami na pobliski Dworzec Fabryczny. Stamtąd czarne złoto docierało na plac węglowy, który widzimy na przedwojennych fotografiach Wiktora Jekimenki, a jednocześnie w naturze – przez wysokie okno. Potem paliwo było ładowane do wagoników konwejera (taśmociągu) i poprzez sąsieki trafiało na ruchome ruszty czterech kotłów. Dokładnie się im teraz przyglądamy, a nawet zapuszczamy do ich wnętrza. W maszynowni podziwiamy nowoczesny mapping (pokaz multimedialny), wyświetlany na powierzchniach wielkiego turbogeneratora, będącego sercem elektrowni, bo tu właśnie powstawał prąd. Na koniec idziemy do centrum dowodzenia, czyli nastawni. W dużej sali o dwunastu ścianach dwóch zaledwie pracowników kontrolowało non stop zza szerokich pulpitów działanie wszystkich urządzeń zakładu. A potem w rozdzielni energia była przekazywana dalej: do mieszkań, fabryk, ulicznych lamp, tramwajów. Prowadząca podkreśla, że w pracy tej nie było żadnych przerw, bo prądu nigdy nie może zabraknąć, choćby tylko na chwilę.
Kolejny przewodnik w charakterystycznej czerwonej koszulce oprowadza nas po ekspozycjach na piątym piętrze, a dotyczą one kosmosu. Poznajemy historię lotów na Księżyc oraz wiele ciekawych szczegółów z życia załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Mamy okazję pobiegać trochę po bieżni dla astronautów, pokręcić się na żyroskopie, sfotografować w księżycowym skafandrze. To dobry pretekst do przypomnienia kultowych zwrotów: „Orzeł wylądował” oraz „Houston, mamy problem”. Na podsumowanie tego etapu wycieczki zapoznajemy się z dzisiejszą mapą nieba nad Łodzią, które rozjaśniają rozmaite mgławice oraz inne lepiej lub gorzej widoczne obiekty.
Teraz schodzimy na drugie piętro, gdzie w wielkiej srebrnej kuli, mieszczącej nowoczesne kino sferyczne, oglądamy animowany film w technice 2D pt. „Jesteśmy Gwiazdami”. Opowiada on historię powstania Wszechświata i życia na Ziemi – od Wielkiego Wybuchu poprzez kolejne etapy ewolucji. Jesteśmy gwiazdami, bo stworzył nas gwiezdny pył.
W międzyczasie zwiedzamy wystawy popularyzujące fizykę, chemię, biologię, astronomię. Uruchamiamy wymyślne urządzenia – wspaniałe wynalazki ludzkości, oglądamy w ogromnym powiększeniu pyłki roślin i czujemy jednocześnie ich zapach. A na koniec dnia czeka nas niezwykła atrakcja – widok miasta z lotu ptaka, a dokładniej – z tarasu widokowego na czterdziestometrowej chłodni kominowej. Zasięg jest naprawdę spory, bo na horyzoncie dostrzegamy mały punkcik komina ciepłowni w Piotrkowie, oddalonej stąd o 41 kilometrów.
Nowoczesne centra edukacyjne stają się coraz bardziej popularne. Także w Polsce powstaje ich coraz więcej. To łódzkie jest największe w kraju. Warto tu przyjechać, nawet z bardzo daleka, spędzić cały dzień, a potem – już na własną rękę – odkrywać inne tajemnice Ziemi Obiecanej, tej jeszcze nie do końca rozpoznanej krainy.
© Marek Czuku