15.07.21 Szczawnica
Po nocnej i porannej nawałnicy robi się bardzo ładnie, możemy więc pozwiedzać to, na co do tej pory nie mieliśmy czasu, a więc samo miasto. Najpierw zachodzimy do niewielkiego Parku Dolnego, który kilka lat temu przeszedł rewitalizację. To „zielone serce Szczawnicy” powstało 160 lat temu. Jest tu mały ogród botaniczny (niegdyś posadzono w parku dwadzieścia tysięcy krzewów i kwiatów), dwie fontanny i dwie drewniane altany, przypominające kapliczki. A w oczku wodnym przy jednej z fontann pluskają się kolorowe, sporej wielkości ryby górskie.
Kolejny etap to oczywiście pijalnia – dzisiaj z wodą Jan, a potem nieco zaniedbany Park Górny, starszy od Dolnego o prawie czterdzieści lat. Przy alejkach stoją rzeźby autorstwa Marii Chudoby-Wiśniewskiej. Idziemy dalej w kierunku atrakcyjnej dzielnicy willowej, mijamy zadbane alejki i żywopłoty. Dochodzimy do Urzędu Miasta i Gminy Szczawnica przy rogu ulic Połoniny i Szalaya. Dziwimy się, że w centrum tak pięknego uzdrowiska, na wprost magistratu, przy głównej ulicy mogą stać rozsypujące się rudery.
Po poobiedniej sjeście idziemy w kierunku południowym, nad Grajcarek. Obok lunaparku jest wyciąg krzesełkowy na Palenicę (722 m n.p.m.), z którego chętnie korzystamy. Widoki na miasto i okoliczne góry, jakie rozpościerają się przed nami, to zawsze wielka frajda. Na górze jest schronisko i zjeżdżalnia wózkowa. Zimą można stąd zjeżdżać na nartach, a przed laty na zboczu Palenicy mieściła się mała skocznia narciarska. Głaszczemy małe owieczki, które pasą się obok. To najlepsze naturalne kosiarki do trawy. Następnie podchodzimy nieco wyżej na szczyt położony na granicy ze Słowacją, Szafranówkę (742 m n.p.m.). I znowu ten niepowtarzalny widok. I to powietrze...
© Marek Czuku