Poeta z Bydgoszczy, Wojciech Banach, jest autorem bardzo płodnym, wydał bowiem do tej pory ponad dwadzieścia książek i albumów, a debiutował w 1977 roku tomem wierszy „Chwilowy obraz świata”. Teraz ukazała się jego kolejna książka poetycka, opatrzona tytułem „Warkocz” (Bydgoszcz 2020), kierującym od razu czytelnicze skojarzenia ku erotyce, a jednocześnie astronomii, co podkreśla ilustrująca okładkę rozświetlona kometa, która przemierza gwiaździste niebo.
Rozpoczynający książkę utwór „Kobiety wirtualne” wyraża wprost następującą tezę: „Erotyki i wiersze miłosne / należy pisać jedynie dla kobiet / wirtualnych”, jako że tak określone adresatki nie okazują emocji, nie są zazdrosne, „nie mają dylematów etycznych” ani innych problemów. Co prawda „takie wiersze / mogą stanowić zagrożenie”, ale autor przyznaje się, że nie jest poetą bezpiecznym.
W kolejnym wierszu wyjaśnia się pochodzenie tytułu tomu. Gruby czarny warkocz miała dziewczyna z ludowego zespołu pieśni i tańca, którą zafascynowany poeta ujrzał na „fotografii / w kalendarzu robotniczym / na rok 1959” (zwróćmy uwagę na tę autoironię). Od tej pory ta ozdoba dziewczęcej głowy pojawiała się w jego snach „niczym nagły iskrzący pomysł”. Ponieważ „nigdy nie zdążył dotknąć go / ani poznać imienia”, warkocz „przypominał / rozrastający się miraż”, a tajemnicza kobieta zaczęła kojarzyć się z kometą zwiastującą nieszczęście.
Sytuacje męsko-damskie stara się uchwycić i rozpoznać kolejna grupa wierszy. Okazuje się, że między kobietą a mężczyzną oraz grzechem a miłością w zasadzie nie ma różnic i nie zmienią tego żadne ograniczenia ani postanowienia. Bywają również takie kobiety, które nie chcą się zakochać („Ona mówi”). Kwituje to ironiczna puenta: „miłość polega na braku symetrii”. W stylu „chwilo trwaj” utrzymany jest erotyk „Kobieta i mężczyzna”, mówiący o przytuleniu jako stanie zanurzenia w czasie, gdy „nic się nie zmienia / nic się nie liczy”. Natomiast ironią (ale i pesymizmem) podszyty jest wiersz „Sytuacja liryczna” o stanie oddalenia jej od niego o „2600 metrów w linii prostej”, który stale się powiększa („Podszedłem do biurka Są już 2603 metry”).
„Od kiedy zwariowałem / czuję się coraz zdrowszy” – wyznaje podmiot wiersza „Błędy i korekty”. Ten paradoks połączony z ironią wprowadza czytelnika w trudne relacje mężczyzny z kobietą, pełne błędów tego pierwszego. Można miejscami odnieść wrażenie, że ona jest nierealna, wirtualna bądź wymyślona. On następnie odpowiada na jej list i analizuje jej słowa, nie wiedząc, „co jest prawdą a co jedynie / mirażem chwilowo samotnej”. Wspomina też dawne uczucie, mając świadomość, że grał wtedy rolę dublera, nadal jednak czeka na jej powrót. Aura samotności panuje również w utworze „Fetysze”, którego podmiot błądził „po dworcach i kościołach” w poszukiwaniu swojej kobiety, jednak nie znalazł jej. Pociesza się, że nie będzie musiał w tej sytuacji być zazdrosny o innych mężczyzn, ale zasypiając w dalszym ciągu jej pragnie i czuje się jak przed egzekucją.
(...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w numerze 35 (1/2021) „eleWatora”]
© Marek Czuku