22.11.19 Warszawa
Jadę do stolicy na obchody trzydziestolecia Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Do organizacji tej należę od 21 stycznia 1992 roku, a przyjmowali mnie m.in. Andrzej Braun (prezes), Tomasz Burek (przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej) oraz ówczesny prezes łódzkiego oddziału, Ziemowit Skibiński.
Podróż z Łodzi do Warszawy nowoczesnym pociągiem, który jedzie z prędkością 130 kilometrów na godzinę, należy do przyjemności, bo na miejscu jestem już po godzinie z małym haczykiem. Ponieważ do rozpoczęcia uroczystości pozostało jeszcze trochę czasu, idę powoli jesiennym Krakowskim Przedmieściem, mijam podświetlony Hotel Bristol oraz Pałac Prezydencki, którego fasadę zdobi okolicznościowa iluminacja: herb Rzeczpospolitej Trojga Narodów. To właśnie dziś główny lokator tego budynku bierze udział w pogrzebie dwudziestu bohaterów powstania styczniowego na wileńskim cmentarzu na Rossie. Budujące jest to, że znów jesteśmy razem, wspólnie z przedstawicielami Litwy, Ukrainy i Białorusi.
Docieram wreszcie do Domu Literatury, gdzie w okolicach auli wyeksponowano wystawę „Poeci świtu niepodległości”, poświęconą m.in. autorowi najpopularniejszego polskiego wiersza okresu I wojny światowej, Edwardowi Słońskiemu („W okopach pełnych jęku, / Wsłuchani w armat huk, / Stoimy na wprost siebie – / Ja – wróg twój, ty – mój wróg!”). No i zaczyna się. Każdy z uczestników jubileuszowej sesji otrzymuje okolicznościowe wydawnictwo „Trzydzieści lat (i więcej) Stowarzyszenia Pisarzy Polskich”. Nasza prezeska, Anna Nasiłowska, odczytuje swój wstęp do tej książki, w którym podkreśla rolę wielkich poprzedników współczesnych poetów: Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego i Norwida, a także tradycje związków ludzi pióra: Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy (w Warszawie), organizacji galicyjskich oraz Związku Zawodowego Literatów Polskich. Na wartość naszej wspólnoty zwraca uwagę hasło: „Razem możemy więcej”.
Miłym akcentem jest wyróżnienie Sergiusza Sterny-Wachowiaka Honorową Odznaką SPP za długoletnią pracę dla związku. Wiceprezes Piotr Müldner-Nieckowski zauważa, że z naszymi członkami coraz bardziej się liczą – ci z prawa, lewa i środka, a nasz głos stanie się szczególnie ważny, gdy wejdzie ustawa o emeryturach dla twórców, bo to my będziemy mówić, kto jest pisarzem.
Dokumentalny film „Niełatwo być pisarzem” zaczyna się od słów Anny Nasiłowskiej, że stowarzyszenie spełnia swoją rolę i staramy się być aktywni. Następnie jest trochę historii – przypomnienie sylwetek prezesów: Jana Józefa Szczepańskiego i Mariana Grześczaka. Początki SPP wspominają Piotr Müldner-Nieckowski, Iwona Smolka i Piotr Wojciechowski, mówiąc o gotowości środowiska w latach osiemdziesiątych, by działać; o atmosferze drugoobiegowych pism i książek; o spotkaniach w Duszpasterstwie Środowisk Twórczych u księdza Niewęgłowskiego; o pierwszym zebraniu w styczniu 1989 roku; o naiwnych nadziejach. To właśnie o nas jest „Kadencja” Jana Józefa Szczepańskiego.
PMM: – Na pierwsze zebranie nowego stowarzyszenia w jednym z klasztorów przy Krakowskim Przedmieściu przyszedł tłum. Panował duch rebelii. Byliśmy przekonani, że musi powstać nowa, rzetelna organizacja pisarska.
IS: – Musieliśmy utrzymać i Dom Literatury, i Obory. Ministerstwo Kultury chciało, byśmy to wszystko finansowali sami, na zasadzie gospodarki liberalnej. Ale nigdzie tak na świecie nie jest, wszędzie funkcjonują dotacje państwowe dla twórców.
Piotr Matywiecki: – W 1989 roku skończyła się wszelka opieka państwa. Dla klasy politycznej byliśmy mało ważni. Założyliśmy wtedy wydawnictwo „Chimera”. Upadały pisma literackie – i stare, i nowe (np. świetny „Nowy Nurt” czy „Potop”).
Teraz naszym szczęściem jest Dom Literatury w Warszawie, który użytkujemy wspólnie ze Związkiem Literatów Polskich i Polskim PEN Clubem. Aktywnie działają oddziały: Warszawski (pismo „Podgląd”, powstałe z inicjatywy Małgorzaty Karoliny Piekarskiej; Warszawska Szkoła Pisania, czyli tzw. stajnia literacka), Krakowski (powrót do tradycji kawiarni literackich), Łódzki (Festiwal Puls Literatury), Lubelski. Mieliśmy w swoich szeregach noblistów: Czesława Miłosza i Wisławę Szymborską, a obecnie należy do nas Olga Tokarczuk. Udzielamy się w międzynarodowym Stowarzyszeniu Trzech Mórz (Anna Nasiłowska), mamy bardzo dobre relacje ze związkami pisarzy Węgier i Izraela. Uczestniczymy w Dialogu Dwóch Kultur (Muzeum Słowackiego w Krzemieńcu, duży w tym udział miał Janusz Odrowąż-Pieniążek). Fundujemy tablice upamiętniające wybitnych literatów, co roku inicjujemy Przegląd Filmów o Pisarzach.
PMM: – Już Żeromski mówił, że pisarze, artyści, tłumacze muszą się organizować, by dbać o swoje sprawy zawodowe i etos środowiska.
PM: – Teraz jest pauperyzacja pisarzy. Jedynie nieliczni mogą utrzymać się z pisania. Na muzea i teatry państwo łoży wielokrotnie więcej niż na literaturę, która bardzo dużo wnosi do narodowej kultury.
Po projekcji filmu gorące brawa otrzymują jego autorzy, Ewa Nawój i Jan Strękowski, którzy są obecni na sali. Następuje teraz dyskusja, podczas której podkreślana jest potrzeba i ważność naszej jubileuszowej książki jako autoprezentacji, którą możemy wręczać decydentom od kultury oraz przekazywać bibliotekom. „Scripta manent” – konstatuje AN.
Teraz pani prezes zaprasza zebranych do zgłaszania swoich pomysłów na coraz lepszą działalność SPP dla literatury, by ta była w Polsce doceniana i by zawód pisarza miał odpowiednią rangę. Postulaty te zapisywane są na ustawionej przy proscenium tablicy. Padają ciekawe propozycje: by wspólnie z ministerstwem stworzyć system spotkań z pisarzami w szkołach i na uczelniach, by powrócić do powszechnego dofinansowania emerytur twórczych przez państwo, by powołać wspierany przez budżet narodowy fundusz literatury dla niekomercyjnych książek, by zamienić system stypendiów twórczych na grantowy, by stowarzyszenie dorobiło się swojego systemu promocji (profesjonalne recenzje książek), by wznowić praktykę literackich jubileuszy, eksponujących jednostki i ich wieloletni dorobek. Danuta Cirlić-Straszyńska podkreśla, że tłumacze jako twórcy zawsze byli pełnoprawnymi członkami organizacji pisarskich. Potem następuje krótka dyskusja na temat pomieszania kultury wysokiej z popkulturą, prowadząca do wniosku, że literatura nie ma szans w takim zderzeniu.
Część poruszonych spraw jest już w trakcie rozwiązywania, jak choćby tworzenie systemu emerytur dla twórców czy wspieranie ambitnych wydawnictw przez niedawno powstały Instytut Literatury. Prezes Oddziału Krakowskiego, Michał Zabłocki, informuje o ciekawych inicjatywach, jakie ma zamiar podjąć: ogólnopolskiej serii wydawniczej oraz adresowanym do młodych poetyckim Woodstocku w Czarnolesie. Sergiusz Sterna-Wachowiak tłumaczy, że zna sytuację pisarzy w Kanadzie, Niemczech, Izraelu czy na Węgrzech i wszędzie tam ich organizacje mają podobne problemy jak my. Pozostaje nam więc praca społeczna – organiczna i u podstaw, która dzisiaj jest niezmiernie trudna.
Wróćmy jeszcze do filmu o SPP. Puentują go dwa znamienne cytaty: „Literatura jest krwiobiegiem całej kultury” (Henryk Elzenberg) oraz „Jeżeli czegoś nie ma w literaturze, to znaczy, że tego nie było” (Henryk Bereza). Zastanawiam się, czy słowa te są nadal aktualne?
© Marek Czuku