4.12.19 Łódź
Siedzę w gustownej kafejce przy łódzkim Muzeum Sztuki i popijam białą kawę. Czekam na piąte spotkanie z cyklu „Kalejdoskop w drodze vol. 1”, tym razem w nowym Klubie Konkret filozofa i basisty zespołu Cool Kids of Death, Kuby Wandachowicza. W tle snuje się muzyka brzmiąca trochę postrockowo, postpunkowo, postundergroundowo, postalternatywnie i w ogóle post. Na ekranie wyświetla się prezentacja publikacji dzisiejszego gościa, profesora Tomasza Majewskiego, kulturoznawcy i filmoznawcy, który wygłosi wykład „Hierarchie w kulturze. Kpiarskie gry z elitaryzmem”. Czytam w zapowiedzi, że mowa będzie „o kulturze popularnej, która różnicuje treści, i guście elit, który »zawłaszczył« niektóre wartości kultury popularnej. Czyli o ironicznych, kpiarskich użyciach treści wywodzących się z kultury elitarnej (wysokoartystycznej, inteligenckiej)”.
Po akademickim kwadransie głos zabiera redaktor naczelny łódzkiego miesięcznika „Kalejdoskop”, Łukasz Kaczyński, który podkreśla, że w roku swojego jubileuszu 45-lecia pismo zmieniło layout. Jest to jednocześnie zmiana filozofii czasopisma kulturalnego w mieście, w którym „K” jest jedynym regularnie ukazującym się periodykiem tego typu. Stąd trwający od kilku miesięcy cykl spotkań „Kalejdoskop w drodze”, nie tylko w Łodzi, ale i w innych ośrodkach województwa łódzkiego.
– Punktem wyjścia do tego wykładu jest felieton w „Kalejdoskopie” o hierarchiach w kulturze – zaczyna Tomasz Majewski. – Pole walki, jakim jest kultura, wynika ze świata wartości, o jakie się toczy. Pojawia się gdzieś wrażliwość. Gdy mowa o podziałach w kulturze, należy się przyjrzeć słownikom, które pochodzą z lat dwudziestych i pięćdziesiątych.
Następnie TM przywołuje kategorię dysocjacji (rozszczepienia) wrażliwości z tekstów T.S. Eliota. Według autora „Ziemi jałowej” to nowe, co teraz się pojawia, jest w stanie przekształcić to, co było, i zmienić hierarchie z przeszłości. Zwrócił on uwagę na angielskich poetów metafizycznych, których wrażliwość uległa dysocjacji. Kultura się zmieniała, potem był Szekspir i teatr elżbietański. Sztuka brała tylko pewne aspekty ze świata zewnętrznego.
Nową wrażliwość zaproponowała z młodzieńczym entuzjazmem Susan Sontag. Nawiązała przy tym do Eliota. „Co szkodzi temu, bym czytała Dostojewskiego i słuchała Beatlesów?”. Nie oczekiwała pewnych hierarchii, bo one i tak istnieją. Była wyrazicielką odczuć i doświadczeń amerykańskiej inteligencji. Estetyka kampu. Hierarchie wprawdzie istnieją, ale nie ma potrzeby ich wywoływać, by nie pogrążać innych form jako mniej wartościowych. Kultura masowa i homogenizacja kultury (pojęcie już nieaktualne), bo kultura się demokratyzuje. Pierwotnie chodziło o metaforę mleka homogenizowanego, w którym oddzielono mleko od śmietanki. Przenośnia serka homogenizowanego określa kulturę uśrednioną, ani za wysoką, ani za niską, bez charakteru, demokratyczną.
Słownik opisujący te zjawiska, między latami dwudziestymi a pięćdziesiątymi, jest już nieaktualny. Warto wrócić do pojęcia marksisty Stefana Żółkiewskiego – ekwiwalentyzacji, gdy nowa forma zastępuje uprzednią. (TM: „Bawią mnie niektóre jego opinie, jak ta, że dzieło wysokie prowadzi do przymusu lekturowego”). „Don Kichot” pojawił się jako parodia romansu rycerskiego, chanson de geste. Teraz romansu rycerskiego nikt nie czyta, istnieje on jedynie przez szkołę. Parodia jest formą, która ma wszystkie cechy rzeczy parodiowanej, a nawet ma ich więcej niż wzorzec. Inny przykład ekwiwalentyzacji to gdy książki dla dorosłych trafiają do dziecięcego pokoju („Guliwer”, „Robinson Crusoe”). Potem w słowniku pojawia się pojęcie hybrydyzacji, czyli tworzenia czegoś, co nie jest spójne, jak mieszanka wody z olejem. Powstają twory hybrydowe (praktyka transsystemowa), ale to jest nasza codzienność, bo nieustannie tworzymy własne patchworki.
Scenariusze kultury upokarzania (Michał Rydlewski) – np. obraz wsi w produkcjach telewizyjnych, zawstydzanie. Kultura disco polo, kultura miasta (Marek Krajewski), kultura obciachu. Obciach w mediach pociąga za sobą dyskredytację bohaterów. Obciach – społeczna reakcja na brak kompetencji kulturowych, podobnie jak śmieszność. Jacek Wasilewski wchodzi piętro wyżej. Komunikat sądu, że coś jest obciachem, prowadzi do perswazji wywołującej presję na odbiorcy, by przyznał nam rację. Performatyw: Budowanie swojej lepszości na zasadzie, że ktoś jest gorszy. Poza granicami wstydu. Zawstydzenie rozgrywa się we wrażliwości, a nie w świecie wartości.
Hierarchie kulturowe w świecie społecznym. Gdy w latach trzydziestych do władzy doszli naziści, zainstalowali kompletnie nowe dystanse, nowe podziały. W kulturze są tworzone nowe dystanse, to nie jest ani złe, ani dobre. Nie wiemy, jaki w obecnej sytuacji obowiązuje zestaw reguł. Konfuzje: czy ustąpić miejsca kobiecie lub ją przepuścić przodem? Kultura jest mocno podzielona.
Odnoszę wrażenie, że rozważania stają się coraz bardziej akademickie. I znów wchodzi w moje myśli profesor Majewski: – Większość akademików jest niekompetentna, jeśli chodzi o kulturę popularną. Nie można być kompetentnym we wszystkim (kwestia smaku). Dystanse kulturowe: Nie można być znawcą Orwella i komiksów. Specjalizacja zachodzi bardzo daleko... pluralizm, otwartość... klasy wyższe, klasy niższe.
Po trzech kwadransach wszyscy są zaproszeni do dyskusji. Pojawiają się darmowe drinki. TM kontynuuje wystąpienie, przeskakując z tematu na temat. Wykład jest bardzo swobodny, otwarty, niezobowiązujący, nienarzucający się, niekonieczny, nieoczywisty, dygresyjny, erudycyjny, bezkonkluzyjny. Znowu mowa o Eliocie, o Poundzie, o lepszości-gorszości, potem odpowiedź na pytanie o Masłowską. Jesteśmy w akademickiej bańce. Ktoś pyta, jak stąd uciec?, bo anarchia, czyli an-archia, jest powrotem do hierarchii. I znów przypomina o sobie instalowanie i demontowanie dystansów (na przemian, sinusoidalnie).
– Jestem osobą, która zrobiła habilitację na Myszce Miki. Ale to był Adorno i Myszka Miki – kończy spotkanie Tomasz Majewski. Ja zaś przed wyjściem kupuję nowy, grudniowy numer „Kalejdoskopu” oraz jubileuszową antologię najlepszych felietonów z tego pisma.
© Marek Czuku