Zygmunt Ficek jest nie tylko poetą, ale również wrażliwym fotografem górskich krajobrazów. Okładkę jego ósmego tomu poetyckiego „Dzień po długiej drodze” zdobi autorskie, czarno-białe zdjęcie wysokogórskiego stawu. Obraz przecina – idąca prosto z nieba, nieco na skos, poprzez wysokie góry aż po jezioro – świetlista łuna. Jej refleks odkłada się w dolnej partii ujęcia jako sześcioramienny rozbłysk gwiazdy. Widok ten od razu kieruje czytelnika w rejony metafizyki. I tak właśnie jest, wiersze pochodzącego z Podhala krakowskiego poety, który widzi, przeżywa i o tym mówi, to przede wszystkim zapis pogłębionych refleksji z górskich wędrówek oraz uważnej obserwacji świata przyrody. Wszystkie utwory są oznaczone datą i miejscem powstania. Były one pisane w latach 2014-2018 w słowackim Smokowcu, Krakowie oraz Opatowie Świętokrzyskim.
Wiersz podobnie jak fotografia uwiecznia pamięć chwili. Obszary ponadzmysłowej percepcji poszerza metafizyczna symbolika takich słów, jak np. światło, cisza, góra, niebo, droga, kamień, woda, szmer. Liczne personifikacje zwierząt, roślin i przedmiotów martwych są wyrazem filozofii łączącej człowieka z przyrodą, która wspólnie z nim przebywa ziemską drogę, przemija i odradza się – ku nadziei wieczności. Autor posługuje się przy tym figurami retorycznymi, jak paradoksy, antytezy czy powtórzenia. Te dwie pierwsze podkreślają ludzkie rozterki egzystencjalno-eschatologiczne oraz niejednoznaczność i tajemniczość bytu. Powtórzenia natomiast wzmacniają wymowę niektórych stwierdzeń, nadając im nieco profetyczny charakter. Wśród wielu antytez zwróćmy uwagę na najbardziej charakterystyczne: światło – ciemność, dolina – szczyt, ruch – nieruchomość, cisza – głosy przyrody, sen – jawa, ciało – jaźń, obecność – brak, metafizyczne – erotyczne.
„Dokąd tak biegniemy?” – pyta autor. I odpowiada: ku górze i skale, gdzie „cisza jak w kościele // piękna jak baśń którą anioł / (...) opowiada przez sen”. Realia górskiej wyprawy doznają tym samym religijnego uwznioślenia z apoteozą wstąpienia na szczyt i świadomością obecności Gospodarza („u którego zawsze mieszkam” – dodaje poeta). Opisana z fotograficzną dokładnością przyroda w jej bujnym bogactwie i oczywistym pięknie uwiarygadnia duchowe wycieczki podmiotu, stanowiąc ich naturalne tło i kryjąc podobnie jak tamten świat tajemnicę.
(...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w numerze 32 (2/2020) „eleWatora”]
© Marek Czuku