Ludzie się boją. Boją się samych siebie. Boją się innych. Nie tylko obcych. Także „swoich”. Boją się sąsiadów. Boją się psów, grzybów, zarazków i bakterii. Wyobrażają sobie, jak są oszukiwani, okradani, pomawiani, bici i podsłuchiwani. Wyobrażają sobie, jak ktoś czyta ich maile. Nie ufają nikomu. Nie ufają małżonkom. Nie ufają dzieciom. Wolą schować trochę pieniędzy i nikomu o nich nie mówić. Grają solo. Nawet jeśli są otoczeni przez ludzi. Wydaje im się, że są nagrywani. Że wszyscy umawiają się za ich plecami – przeciwko nim. Nikomu nie mówią, ile zarabiają. Boją się wojny. Boją się choroby. Boją się śmierci. Boją się kalectwa. Wyobrażają sobie: odcięte ręce, odcięte nogi, raka jąder, paraliż, wylew, zawał. Boją się, że pochowają dzieci, zanim sami umrą. Boją się, że stracą pieniądze, domy, samochody. Nie spłacą kredytu. Przyjdzie bank, przyjdzie komornik, przyjdzie policja, przyjdzie prokurator – i ich zje. Nadciąga wataha złych, którzy chcą im wszystko odebrać. Ludzie boją się listów poleconych. W listach poleconych nigdy nie ma nic dobrego. Listy polecone to samo zło. Listy polecone są od wierzycieli, z banków, z prokuratur, od komorników, z urzędów skarbowych. Ludzi boją się, że zostaną oszukani i wyśmiani. Inni będą ich wytykać palcami. Zrobią z siebie kretynów. Boją się, że nie są niezwykli. Boją się, że im się nie powiedzie, chociaż innym się wiedzie. Ludzie udają, że są zadowoleni. Pieką grille. Kupują auta z wyprzedaży albo poleasingowe. Znoszą wszystko. Szukają w gazetkach z supermarketów czegoś, czego jeszcze nie mają. Budują domy. Remontują mieszkania od deweloperów. Kupują swetry. Kupują narty. Strzygą się w „atelier fryzjerskim”. Kupują wina w „galeriach alkoholi”. Kupują w trakcie tygodnia włoskiego i tygodnia francuskiego. Używają zwrotu: „cena gazetkowa”, gdy poszukują towarów na półkach. Oglądają telewizję. Często się śmieją. Oglądają komedie. Nie oglądają dramatów. Mają dość dramatów. Śmieją się na komediach, nawet jeśli są nieśmieszne. A później budzą się w środku nocy.
© Łukasz Suskiewicz