Gdy wylądowałem w Stanach, nie spałem od dwudziestu godzin, w dodatku w samolocie dostałem biegunki i większość lotu przesiedziałem w toalecie. Potwornie bolała mnie głowa i nie mogłem usiedzieć (miałem miejsce między dwoma facetami). Stałem w korytarzu i piłem wodę – jedyne co mogłem przełknąć. Stewardesa w końcu ulitowała się nade mną i dała mi tabletkę. Byłem tak zmęczony, że przysypiałem na ułamki sekund. Celnik zapytał mnie o cel wizyty, a ja odpowiedziałem po kilkusekundowym namyśle: yyyyyy… turystyczny… W dodatku samochód, jaki wypożyczyłem, miał automatyczną skrzynię biegów, jakiej nigdy dotychczas nie używałem. Siedziałem w aucie i nie widziałem, jak ruszyć. Dwóch pierwszych gości, jakich zobaczyłem na parkingu, rozmawiało po polsku: jeśli asfalt będzie chciał ci wcisnąć shit, weź mu zajeb… Pokazali mi, jak ruszać, cofać i parkować. Przy pierwszym wjeździe na autostradę, nie mogłem zapłacić. Nie miałem monet, tylko banknoty. Przy wymianie złotówek na dolary drobne wydali mi w złotówkach. Wjazd na trasę wyglądał tak, że była duża miska, nad którą wisiała kamera. W misce była waga i kierowcy uchylali okno, rzucali garść monet, które waga ważyła i na czytniku pojawiała się kwota, jaką zważono. Kamery wszystko rejestrowały. Było to w szczerym polu, bez żadnych zabudowań. Nie można było zawrócić. W ciągu minuty przejeżdżało dwadzieścia – trzydzieści samochodów. Zatrzymałem się, ponieważ chciałem rozmienić banknot. Wysiadłem z auta. Kierowca bezpośrednio za mną myślał, że chce go obrabować i nie uchylił szyby. Kolejny był Latynos, w koszulce na ramiączkach, który powiedział do mnie: Get the fuck out of my way, fucking cunt! Po dwóch godzinach w Stanach po raz pierwszy złamałem prawo i wjechałem na autostradę bez opłaty. W hotelu, gdzie zatrzymałem się pierwszej nocy, portiernię oddzielała pancerna szyba. Mówiło się do otworów w szybie, a pieniądze wkładało do metalowej szuflady, jaką portier otwierał ze swojej strony. Na szybie wisiało ostrzeżenie, czego nie można wnosić, były tam strzykawki, noże, siekiery. Jednak największy był karabin maszynowy przekreślony czerwonymi kreskami. Efekt zmiany czasu był taki, iż mimo zmęczenia, nie mogłem zasnąć. Poprzedni lokator pozostawił telewizor na kanale porno (takim z lat osiemdziesiątych z wąsami i wielkimi czarnymi trójkątami). Koło łóżka – jak w każdym motelu – leżała Biblia. Na kolejnym kanale adwokat w kowbojskim kapeluszu namawiał mnie, bym do niego zadzwonił, jeśli miałem wypadek samochodowy. Twierdził, że wygrał od firm ubezpieczeniowych miliony dolarów.
© Łukasz Suskiewicz