Po raz pierwszy w Chicago byłem z trzema kolegami. Prosto z lotniska pojechaliśmy do znajomego górala, który w Stanach mieszkał od dziesięciu lat. Miał dom jak w filmach – na przedmieściach, z idealnymi trawnikami, po których walały się zabawki, rowerki i sflaczałe gumowe baseny. Jeżeli na ulicy parkował nieznany samochód, sąsiedzi wypytywali się wzajemnie, do kogo przyjechali goście, a jeżeli do nikogo nie przyjechali goście, dzwoniono po policję, która z odbezpieczoną bronią zachodziła auto od tyłu. Żona górala przygotowała kolację – schabowe i kapustę, bo uważała, że skoro przylecieliśmy z Polski, chcemy zjeść schabowe i kapustę, bo schabowe i kapusta to jest to, za czym Polacy tęsknią, gdy tylko wsiądą do samolotu. Żona górala, która całe dnie spędzała w domu z dwójką dzieci i która od dziesięciu lat nie nauczyła się języka, chciała, byśmy zjedli jej schabowe i kapustę i stwierdzili, że jej schabowe i kapusta to najlepsze schabowe i kapusta, jakie jedliśmy, że w Polsce takich schabowych i takiej kapusty nie ma, że musieliśmy przylecieć do Ameryki, by zjeść prawdziwe schabowe i kapustę. Słowem: żona górala tęskniła za ludźmi. Jednak zjeść jej schabowych i kapusty nie było nam dane, bo gdy tylko weszliśmy, góral oświadczył, że wychodzimy. I nawet nie zobaczyłam, jaki mają wielki telewizor, jaką mają piękną sypialnię, łazienkę, etc., gdyż góral mówił do żony: później, później, jeszcze zjedzą twoje schabowe i kapustę, teraz chcę im pokazać najlepsze miejsce w Chicago. Wsiedliśmy do auta. Zrobiło się ciemno. Jechaliśmy ulicami, które niczym nie różniły się od ulic, jakie widziałem w filmach. Szerokie aleje, po których nikt nie chodził, tylko jeździli – niekończący się ciąg aut. Góral mówił: speeding, qwa, speeding, jak cię złapią z przekroczonym speedingiem, leżysz, qwa, na glebie, a copy przystawiają ci shotguna do łba… Pojechaliśmy do baru na odludziu. Do środka wchodziło się przez wykrywacz metalu, ponieważ wnoszenie broni było zabronione. Lokal był wielkości sali gimnastycznej i na dziesięciu rurkach tańczyły tancerki topless. Można było siadać bezpośrednio pod podestami i wówczas, jeżeli dało się napiwek, tancerki wkładały twarze klientów między piersi. Można też było iść na tzw. taniec prywatny, i wtedy siadały na kolanach klientów oraz przytykały im waginy do nosów. Jednakże, jak wyjaśnił nam góral, nie mogły ściągać majtek, bo w Illinois było to zabronione. Tancerki, które nie tańczyły na rurach, chodziły po sali i proponowały klientom prywatne tańce. Jarek, który nie mówił po angielsku, chciał, bym w jego imieniu porozmawiał z tancerką. Jednak nie było to konieczne. Pierwsza, która podeszła, powiedziała po polsku: cześć chłopaki, jak się macie, chodźcie na zaplecze, zrobię wam dobrze… Kolejnego dnia planowaliśmy obejrzeć halę CHICAGO BULLS, jednak góral odmówił. Powiedział, że do Bambusowa z nami nie pojedzie. Nie po to przyjechał do Ameryki, żeby asfalt oglądać.
© Łukasz Suskiewicz