Maciej Cisło
BŁĘDY I OWĘDY
Motto:
„Drogi przyjacielu, posyłam Panu dziełko, o którym nie należałoby niesprawiedliwie mówić, że nie ma ani głowy, ani ogona, skoro na odwrót, wszystko w nim jest zarazem głową i ogonem, na przemian i w stosunku wzajemnym. Proszę, niech Pan zwróci uwagę, jak niezwykle dogodny jest ten układ dla wszystkich, dla Pana, dla mnie, dla czytelnika. Możemy w dowolnym miejscu przerwać: ja – moje mrzonki, Pan – czytanie rękopisu, czytelnik – lekturę, nie zawieszam bowiem jego narowistej woli na niekończącej się nici zbędnej intrygi. Niech Pan usunie jeden człon tej fantazji, a dwa inne złączą się bez trudu; niech Pan potnie całość na fragmenty, a zobaczy Pan, że każdy może istnieć oddzielnie. W nadziei, że niektóre z członów będą dość żywe, aby spodobać się Panu i Pana zabawić, śmiem dedykować Panu całego węża”. (Charles Baudelaire, Do Arsena Houssaye [wydawcy], „Paryski spleen”. Przekład Joanny Guze.)
+
„BŁĘDY I OWĘDY” (trawestacja tytułu „Tędy i owędy” Melchiora Wańkowicza) to dalszy ciąg mojego „Błędnika”, który jako książka papierowa ukazał się w roku 2012 w szczecińskim Wydawnictwie Forma i który ma także nieprzerwanie aktualizowaną wersję „kroczącą” na portalu „BlogoForma” http://www.wforma.eu/blednik-online-macieja-cisly.html, z linkowaniem do Fejsbuka. „Ciąg dalszy” oznacza tu również „ciąg bliższy”, w sensie dośrodkowym czy pogłębiającym, plus jakaś ewolucja boczna, skośna, a niechby i świdrowata: w każdą możliwą stronę. Cóż, „Błędnik” od początku zamierzał żyć właśnie we wszystkie strony, jak samo życie. Tytuł „Błędnika” nakłada się na staropolską nazwę „labiryntu”. Bo nasza egzystencja to przecież labirynt, w którym gubimy się, odnajdujemy i znów gubimy, często na własne życzenie. Lubimy szukać sobie nowych zagadek do znalezionych już dawniej rozwiązań, a także nowych pytań do odpowiedzi, które z czasem przestały nas zadowalać.
+
BŁĄD. „Niejeden na ścieżce prawdy okazał się nikim, za to w błądzeniu był geniuszem”. Jest to złota czy pozłacana myśl Diderota. Z kolei Sokrates powiada: „Błądzenie jest przywilejem filozofów, natomiast głupcy we własnym mniemaniu nie mylą się nigdy”. A teraz Montaigne: „Tam gdzie prosty błąd liczy się za zbrodnię, zbrodnie są jedynie błędami”. A co mówi na przykład James Joyce? Mówi on: „Człowiek genialny nie popełnia żadnych omyłek. Jego błędy są dobrowolne i stają się wrotami odkryć”. Na koniec wspomnijmy Senekę. To do niego należy owo sławne „Errare humanum est”, „Mylić się jest rzeczą ludzką”. Natomiast w „Słowniku wydarzeń, pojęć i legend XX wieku” Władysława Kopalińskiego znajduję korespondujący z tym aforyzm Anonima z amerykańskiego „Farmers Almanac” za rok 1978: „Mylić się jest rzeczą ludzką, ale na to, aby coś naprawdę spartaczyć, potrzeba komputera”.
+
Po grecku pisarz nazywa się „singhraféas”, „współpisarz”. Dla towarzyskich Greków było (i chyba nadal jest) oczywiste, że kto pisze książkę, współdziała z czytelnikiem, mówi mu to, co tamten chciałby, ewentualnie powinien usłyszeć, no i co zdolny będzie zrozumieć. Każde zrozumienie jest rodzajem współtworzącej aktywności.
+
Przekonany jestem, że każdy poeta marzy o tym, aby się ożenić z żywą poezją, najprościej po prostu z poetką, i mieć z nią dzieci. Ja ożeniłem się z poetką Anią Janko i rzeczywiście urodziliśmy sobie trochę wspólnych dzieci, chociaż nie tych fizycznych, lecz metafizycznych, dzieci duszy. Oto jeden z utworów, w którym wymieszały się nasze memy. Ciekawe kto zgadnie, którą zwrotkę które z nas napisało:
Anna Janko
Maciej Cisło
DZIEWIĘĆ BARDZO KRÓTKICH EROTYKÓW
1. Srebro, metal księżycowy.
Sierp, kastracja męża królowej.
2. Miłość jest podbojem,
który uderza do bram zwycięskiej klęski.
Oddajemy się żywiołom –
aby one nam oddały
swoją naszą rozkosz.
3. Jesteś już jak naskalny
rysunek pod moimi powiekami.
4. Lecz i serce ma swój rozum!
Tak jak myśl bywa czuła.
5. I całą minutę patrzę prosto
pod słońce twoich oczu.
6. Dlaczego zawstydzeni Adam z Ewą
zasłaniają sobie liściem figowym nie usta,
przez które wszedł w nich zakazany owoc,
tylko płeć?
7. Przechodząc przez twoje spojrzenie,
widzę przestrzeń pomiędzy gwiazdami
i to najciemniejsze światło,
które jest Matką Świata.
8. Lecz nawet gdy ci nie wierzę,
jest w moim sercu miejsce
dla niewiary niedostępne!
9. Ja jestem twoim mianownikiem; cokolwiek pomyślisz nad kreską,
musi się podzielić przeze mnie. Nie ma innych rozwiązań
i nigdy już nigdzie nie odpoczniesz, tylko we mnie.
Ja jestem twoim spokojem, puentą, dojściem, portem,
morałem całego życia.
+
COŚ. Byłoby błędem, gdybyś przeoczył w swoim życiu coś jako „nie wiadomo co”, Los, czy Licho. To coś każe ci nieraz zrobić to czy owo. Coś wzbudza twój apetyt albo wywołuje wstręt. Zmusza cię do podjęcia jakiegoś wyzwania, a czasem do niepodjęcia. Coś, właśnie ono, tęskni w tobie za świętością i także drwi ze świętości. Coś cię uskrzydla, poniża, straszy upadkiem, napawa entuzjazmem... Coś.
+
PISANIE W SIECI. Moja odpowiedź na ankietę „Tekstów Drugich” (dwumiesięcznika wydawanego przez IBL PAN). Pytanie brzmiało: „W jaki sposób Internet zmienia twórczość literacką?” Odpowiedziałem:
Jestem twórcą niszowym, na którym rynek księgarski nie zarabia. W związku z czym rynek ten nie interesuje się mną, w związku z czym ja przestałem się interesować nim. Publikuję teraz głównie w internecie, obrawszy sobie za szczególne medium fesjbukową Twarzoksięgę. Tak się składa, że z temperamentu jestem sylwicznym epigramatystą i bardzo mi odpowiada formuła krótkich wpisów, charakterystycznych dla Fejsbuka właśnie, przy tym od razu komentowanych. W „Twarzoksiążce” mam spory wpływ na to, kto podejmuje ze mną dyskusję; zjednałem sobie tutaj inteligentnych przyjaciół i cieszę się, że nasze rozmowy rzadko bywają zdawkowe czy „zastępcze”. Wielu z mych znajomych to zresztą współ-literaci. Słowem urządzamy sobie on line nieustający sympozjon platoński J. Pisząc, biorę pod uwagę zarówno zainteresowania znajomych jak też logistykę samej Sieci, wskutek czego zacząłem być (ku swemu zaskoczeniu) autorem multimedialnym, włączającym w teksty także grafikę, krótkie filmiki, muzykę, „memy” o charakterze słowno-obrazkowym, cytaty z portali informacyjnych i tak dalej.
+
CZŁOWIEK FRAGMENTARYCZNY. W „Wyznaniach i anatemach” Emila Ciorana znajduję akapit napisany jakby specjalnie dla mnie, czy o mnie: „Jego przeznaczeniem było spełnić się jakby w połowie. Wszystko było w nim urywkowe, niekompletne: jego sposób bycia, jego sposób myślenia. To człowiek nie tylko składający się z fragmentów, lecz sam w sobie będący fragmentem”.