Książę de La Rochefoucauld powiada: „Nieraz wybaczamy tym, którzy nas nudzą, lecz nie wybaczamy tym, których my nudzimy”. Ale czym jest w istocie nuda? Genetycznie jest ona pokrewna „nędzy” (jak twierdzi w swoim „Słowniku etymologicznym” Aleksander Brückner). Nędza nikogo nie omija, nawet najbogatszych, a dzieje się to na przykład za sprawą napierających na człowieka głodów, fizycznych i psychicznych. Kilka razy dziennie musimy się dożywiać, aby nie wynędznieć. :-) Głody mają to do siebie, że jeśli ich nie nakarmimy, one zaczną się karmić nami, wsysając nas w jakąś przedustawną nicość, z której wszystko prawdopodobnie pochodzi i do której wraca. Ciekawe, że nie nudzimy się na ogół w swoich snach; bywa tam przyjemnie lub nieprzyjemnie, ale czas się nie dłuży; może sny dzieją się poza wymiarem trwania? Nicość i nuda wyraźnie wiążą się z czasem, i to nagim, takim jak w celi więziennej, która jest czymś niemal bezprzestrzennym, a za to wyposażonym w wyrok mierzony w miesiącach czy latach pozbawienia wolności. Na koniec jeszcze słowo o ziewaniu, oczywiście z nudów. Ja w ziewaniu widzę próbę łyknięcia porcji pożywnego świata w sytuacji, gdy dokoła jest samo głodne nic, czyli nuda i nędza. Chodzi o przyjęcie drogą wziewną porcji pożywnego świata… A wy jak rozumiecie ziewanie?