Jeśli macie dobre serce, nie wiadomo, czy byliby z was pisarze… :-) Opatruję tę wątpliwość ikonką uśmiechu, niemniej następująca wypowiedź Tomasza Manna daje do myślenia: „Artysta musi być nieludzki, poza-ludzki – pisał Mann (którego cytuję tutaj za esejem „Niemoralność sztuki” Czesława Miłosza). – Musi on pozostawać dziwnie na uboczu wobec naszego człowieczeństwa; jedynie wtedy ma dane, czy raczej należałoby powiedzieć: jedynie wtedy może on ulec pokusie, aby przedstawiać je, pokazywać, portretować z dobrym skutkiem. Sam dar stylu, formy, ekspresji, nie jest niczym innym niż taką chłodną i wybredną postawą wobec człowieczeństwa; rzec można, że to zubożenie i spustoszenie jest niezbędne jako wstępny warunek”.
Poza-ludzkość czy nieludzkość pisarza w wydaniu ekstremalnym równa się niekiedy zbrodni. Interesującą książkę autorom-bandytom poświęcił José Ovejero. Zatytułował ją „Escritores deliquentes” („Pisarze przestępcy”). Wywiad z Ovejero zamieściło pismo „La Vanguardia” „La Vanguardia” pyta:
A więc wśród pisarzy było aż tak wielu przestępców?
José Ovejero: Tak jest. To, że ktoś jest dobrym pisarzem, wcale nie oznacza, że jest też dobrym człowiekiem.
Co takiego pociąga pana w pisarzach-przestępcach?
Ich biografie są równie interesujące jak ich twórczość. A czasami nawet bardziej.
Który z tych przypadków jest najsłynniejszy?
Chyba historia Williama Burroughsa: zastrzelił swoją żonę. Ona postawiła sobie na głowie szklankę, a on zabawił się w Wilhelma Tella...
Istne szaleństwo.
"Dzięki temu stałem się pisarzem", twierdził później. Tłumaczył się, że oboje byli pod wpływem narkotyków. I bardzo szybko wyszedł z więzienia.
Czy pisarzy pociąga zło?
Jeana Geneta, wielkiego XX-wiecznego poetę, wręcz fascynowała zdrada, występek i podłość... "Jeśli Jeanowi Genetowi marzyła się chwała pisarza, to tylko jako substytut sławy kryminalisty, gdyż ta była dla niego nieosiągalna" – pisał o nim Sartre.
"Piszę, żeby nie zabijać", mawiał z kolei grecki autor kryminałów Petros Márkaris (podpowiada „La vanguardia”).
Pisarstwo jednak nie zawsze jest w stanie wyeliminować zbrodnicze skłonności – podejmuje Ovejero. – Świadczy o tym historia Jacka Henry’ego Abbotta, autora książki "In the Belly of the Beast" („W brzuchu bestii”).
Co takiego zrobił Abbott?
Odkąd skończył 12 lat, aż do 40. roku życia spędził na wolności zaledwie dziewięć miesięcy; był skazywany za morderstwo, napad z bronią w ręku, fałszerstwo... W więzieniu bywał agresywny, ale też bardzo dużo czytał. Pisał listy do Normana Mailera, który był nimi tak zafascynowany, że postanowił je opublikować.
Z jakim skutkiem?
Zbiór listów otrzymał doskonałe recenzje. To pomogło Abbottowi uzyskać zwolnienie warunkowe, ale półtora miesiąca później, po jakiejś kłótni, zadźgał w barze kelnera.
Co się stało z Abbottem?
Wrócił do więzienia. Niektórzy intelektualiści ujęli się za nim, wychodząc z założenia, że ktoś, kto potrafi tak pisać, nie zasługuje na to, by być za kratkami. Abbott powiesił się w swojej celi w 2002 roku.
A czy jedna książka może uczynić z człowieka pisarza?
Dobre pytanie. Tak było w przypadku Isei Sagawy, Japończyka, który zamordował, poćwiatował i zjadł swoją dziewczynę, a potem napisał o tym książkę. Nie kontynuował jednak literackiej kariery i dziś jest jedynie dziwadłem pokazywanym w telewizji.
Kto, pana zdaniem, jest najsłynniejszym pisarzem-przestępcą?
Miguel de Cervantes, który siedział w więzieniu za nadużycia, jakich dopuścił się jako poborca podatkowy. W młodości Cervantes został skazany za pojedynek: karą było obcięcie prawej ręki. Czy gdyby jej nie stracił, napisałby "Don Kichota"…?
Proszę wymienić jeszcze inne sławne nazwiska.
Thomas Malory, autor "Śmierci Artura", romansu z XV wieku, który kradł, gwałcił i zabijał. Bywało, że szlachetnie urodzeni napadali podróżnych na gościńcach...
Tak było z François Villonem?
Najlepszy francuski poeta epoki średniowiecza, a jednocześnie złodziej i morderca. Skazany na śmierć, poprosił o łaskę w balladzie [istnieje znakomite polskie tłumaczenie Boya-Żeleńskiego – MC] i w ten sposób ocalił życie.
A czy któryś z pisarzy pogrążył się przez swoją twórczość?
Krystian Bala zamordował domniemanego kochanka swojej żony. Policja jednak nie mogła mu niczego udowodnić. W 2003 roku Bala wydał powieść "Amok", w której ze szczegółami opisał tę zbrodnię: to pozwoliło go oskarżyć i osądzić w procesie poszlakowym. "To niesprawiedliwe, skazano mnie za fikcję", skarżył się później Bala.
Raczej za głupotę.
Krystian Bala wciąż żyje. Policja znalazła w jego prywatnym komputerze zarys planu kolejnego zabójstwa.
Czy jeszcze któryś z aktywnych zawodowo pisarzy ma ukrytego w szafie trupa?
Pisarka Anne Perry, autorka około pięćdziesięciu poczytnych powieści, przyznała się, że to ona była Juliet Hulme, 13-latką, która razem z przyjaciółką zabiła matkę tej drugiej dziewczyny: zadały jej 45 ciosów w głowę cegłą zawiniętą w pończochę.
Dlaczego to zrobiły?
Obawiały się, że po rozwodzie matki zostaną rozdzielone, więc postanowiły ją zabić. Po pięciu latach spędzonych - oddzielnie - w więzieniu, Juliet Hulme zmieniła imię i nazwisko [właśnie na Anne Perry – przyp. MC].
Czy w swoich książkach napisała cokolwiek o swojej przeszłości?
Nie. I nigdy więcej nie popełniła przestępstwa. W latach 90. w oparciu o jej historię powstał film "Niebiańskie istoty". Ona sama pisuje czarne kryminały.
Bardzo adekwatny gatunek.
Uprawiał go również Chester Himes: był bandytą i zaczął pisać, kiedy odsiadywał wyrok. Jego powieści kryminalne cieszyły się dużym uznaniem.
Pisał o tym, na czym się znał.
Nieco podobnie jak Jeffrey Archer, będący dziś multimilionerem dzięki sensacyjnym powieściom politycznym, które powstały w więzieniu. Archer był wiceprzewodniczącym angielskiej Partii Konserwatywnej; został skazany za malwersacje i krzywoprzysięstwo.
Czy jest coś, co łączy te wszystkie przypadki pisarzy-przestępców?
Bardzo trudne doświadczenia z dzieciństwa, różnego rodzaju.
Tutaj znamienny jest chyba przypadek El Lute [czyli Eleuteria Sáncheza Rodrígueza – przyp. MC].
W więzieniu nauczył się pisać i opisał swoje życie. To był jego sposób na ucieczkę od siebie.
A który z pisarzy-przestępców wydaje się panu najsympatyczniejszy?
Maurice Sachs, niereformowalny złodziej i aferzysta, a także konfident Gestapo, który wykorzystywał swój urok osobisty i swoje homoseksualne kontakty, aby przeżyć.
Przynajmniej nie splamił sobie rąk krwią...
Nie tak, jak Hugh Collins, najbardziej brutalny z brytyjskich pisarzy. W swojej książce "Autobiography of a Murderer" („Autobiografia mordercy”) opisuje ze szczegółami, jak poderżnął gardło jednej ze swoich ofiar. Został zrehabilitowany i dziś nadal pisze.
Pan sam jest pisarzem. Czy też popełnił pan jakąś zbrodnię?
Nie oczekuje pan chyba, że się do tego przyznam.
(José Ovejero, ur. 1968, poeta, pisarz, dramaturg i eseista hiszpański. Tekst wywiadu pochodzi z internetu)