Magdalena. Rzeka prawdy i tysiąca przysiąg
Znaliśmy się od dzieciństwa,
razem chodziliśmy na jagody i nad rzekę,
naszą rzekę prawdy i tysiąca przysiąg.
W szkole siedzieliśmy w jednej ławce,
a Franek zawsze odnosił mój tornister do domu,
wcale się tego nie wstydząc.
Nasza dorosła miłość wybuchła łagodnie,
jak pąki kasztanów w kwietniu.
Dotknęłam wargami jego warg,
on położył rękę na mojej piersi
i już byliśmy zaręczeni.
Motyle kołysały się na trawie.
Gdy kasztany zlatywały sucho z drzew,
oddałam się mu, a on oddał się mi.
Potem siedzieliśmy, zapatrzeni w księżyc,
a Franek mruczał, że skąd ma wiedzieć,
jak to się robi i że jest mu bardzo przykro.
Zamknęłam mu usta piersiami,
stając się dla niego i matką, i siostrą.
Kiedy chciałam czegoś więcej,
kładłam łagodnie jego dłoń na moim łonie
i prosiłam, aby mnie bardzo długo głaskał.
Płakaliśmy przy tym ze szczęścia.
Na wiosnę zabrali go do wojska
i zamęczyli na śmierć.
Mówią, że sam się zastrzelił, ale ja im nie wierzę.
Gdy przysłano list, pękło mi serce.
Dlatego poszłam w tę majową noc do lasu
i ze związanymi rękami i ustami
skoczyłam do rzeki.
Wybacz mi, rzeko, że to zrobiłam,
nasza rzeko prawdy i tysiąca przysiąg.
A wy, co nie znacie rzeki, pamiętajcie:
Za mojego Franka, zginie wasz cały ród.
© Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora