Pewnego ranka niedźwiedź nadszedł od strony trzęsawiska z tłustym kawałkiem świni, a lis siedział na skale.
– Dzień dobry, staruszku! – rzekł lis. – Co masz tam dobrego?
– Boczek i słoninę – odparł niedźwiedź.
– A ja też mam coś smakowitego! – zawołał lis.
– Tak, a co? – zapytał niedźwiedź.
– Znalazłem wielki plaster miodu – rzekł lis.
– Aha! – Niedźwiedź oblizał się ze smakiem, jako że zabrzmiało to bardzo nęcąco. – Zamienimy się?
– Nie, w żadnym wypadku – odparł lis.
Potem jednak przybili zakład: każdy z nich miał szybko wymienić nazwy trzech różnych drzew. Jeśli szybciej zrobi to lis, będzie mógł odgryźć kawałek mięsa, z kolei jeśli niedźwiedziowi uda się być szybszym, będzie mógł possać trochę plaster miodu. „Z pewnością uda mi się wyssać cały miód naraz” – myślał sobie niedźwiedź.
– Dobrze – rzekł lis – wszystko pięknie i ładnie, lecz jeśli wygram, musisz ponadto wyrwać szczecinę w miejscu, w które będę chciał wbić zęby.
– Dobrze, dobrze – zgodził się niedźwiedź – pomogę ci! Wiem przecież, że z tym sam nie dasz sobie rady.
W końcu zaczęli wyliczać drzewa.
– Świerk, sosna, smrek! – wykrzyczał niedźwiedź ochrypłym głosem. Lecz były to tylko dwa drzewa, gdyż smrek to inaczej świerk.
– Jesion, olcha, dąb! – krzyknął lis, aż echo poszło po lesie.
Jako że wygrał, zeskoczył ze skały, chwycił za najlepszy kawałek świni i zaczął pędem się oddalać. Rozzłościło to niedźwiedzia, chwycił więc go mocno za ogon.
– Czekajże no! – zasapał.
– Dobrze, już dobrze, ojczulku! Jeśli mnie puścisz, będziesz mógł posmakować miodu.
Gdy niedźwiedź to usłyszał, puścił lisa wolno, a ten pobiegł do barci.
– Popatrz – rzekł lis – kładę liść na gniazdo pszczół, a pod spodem jest dziurka, przez którą możesz sobie ssać miód.
To powiedziawszy, przesunął niedźwiedzia za nos tam, gdzie trzeba, i jednocześnie zabrał liść, a następnie wskoczył z powrotem na skałę i śmiał się serdecznie. A to dlatego, że nie było tam ani żadnej barci, ani też miodu, tylko gniazdo os, wielkie jak ludzka głowa, i osy wyleciały chmarą, i zaczęły niedźwiedzia żądlić w oczy, uszy i pysk, a ten tyle miał pracy z oganianiem się od nich, że nawet nie zdążył pomyśleć o lisie. I odtąd niedźwiedzie mają taki wielki strach przed osami.
© Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora