nowości 2024

Edward Balcerzan Domysły

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Tomasz Majzel Części

Karol Samsel Autodafe 7

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

książki z 2023

Andrzej Ballo Niczyje

Maciej Bieszczad Pasaże

Maciej Bieszczad Ultradźwięki

Zbigniew Chojnowski Co to to

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Kazimierz Fajfer Całokształt

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Anna Frajlich Szymborska. Poeta poetów

Adrian Gleń Jest

Jarek Holden Gojtowski Urywki

Jarosław Jakubowski Baza

Jarosław Jakubowski Koń

Waldemar Jocher dzieńdzień

Jolanta Jonaszko Nietutejsi

Bogusław Kierc Dla tego

Andrzej Kopacki Życie codzienne podczas wojny opodal

Jarosław Księżyk Hydra

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito w podróży

Franciszek Lime Garderoba cieni

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Grażyna Obrąpalska Zanim pogubią się litery

Elżbieta Olak W deszczu

Gustaw Rajmus >>Dwie Historie<< i inne historie

Juan Manuel Roca Obywatel nocy

Karol Samsel Autodafe 6

Kenneth White Przymierze z Ziemią

Andrzej Wojciechowski Budzą mnie w nocy słowa do zapisania

Wojciech Zamysłowski Birdy peak experience

City 6. Antologia polskich opowiadań grozy

DYŻURKA, 0013

2015-09-03 13:13

Nie zapisuję wielu istotnych wydarzeń, snów, nie pamiętam ich, znikają, przychodzą w pamięci, kiedy chcą. Ale zdarzenie z zimowego wieczoru zapiszę, jakimś cudem o nim myślę, bo było cudem.
Pod szarą betonową estakadą czekałem na przystanku, na tramwaj, usiadłem w chłodzie, światła tyle, co z reklamy na ścianie wiaty. Ławka krótka. Nadchodzi matka z dziewczynką, może pięcioletnią. Dziewczynka siada obok mnie. – Mamo, co tak ładnie pachnie? – Nie wiem co może tak ładnie pachnąć. Matka spogląda na mnie. Jestem najbliżej dziecka. Przypominam sobie, że na twarzy roztarłem w domu przed wyjściem olejek z drzewa sandałowego. Teraz czuję jak z wydychanym, ogrzanym powietrzem rozpływa się w chłodzie. – Kucyki moi przyjaciele, kucyki moi przyjaciele – dziewczynka śpiewa. Nie przestaje wstawać, siadać, przesuwać się po ławce. Nadchodzi moment, że patrzymy sobie w oczy. Czuję swój żywiczny , słodki zapach, myślę o czułych zmysłach dziecka, nie zobojętnionych jeszcze nadmiarem. Myślę o swojej matce jako dziecku, o jej relacjach ze swoim ojcem, o których coś wiem, że były niepowtórzoną nigdy później bliskością z mężczyzną. Myślę o swojej Lenie, o jej wieku szkolnym, pragnieniu, żeby mieć wszystkich razem. Ja zapach. Ona radość. Kucyki przyjaciółmi. Dzieciństwo końcem.

© Grzegorz Strumyk