11 lutego 2017, 2
Droga do Juraty pod wiatr. Bałtycki wzburzony raczej. Dwa kruki kraczą – parka. Rozłożone na plaży w czerni wzbijają się na nasz widok. Zawstydzone, jakby przyłapane in flagranti. Dmie mocno. Morzem płyną statki jeden biało-zielony, a drugi czerwony cały. Nagle robi się Jurata z wybudowaniem blokowym w niebieskim. Kto wpadł na ten pomysł? Komu zachciało się niebieskość stawiać naprzeciw morskiej zieleni? Jurata bogatsza niż Jastarnia. Domostwa pozamykane teraz, ale potem, w sezonie będzie inaczej. Molem idziem obok Kossaka, który stoi przed sztalugami obok jakiejś jurackiej budowli. Zastygła woda z rybitwami, mewami i łabędziami. Gdzieniegdzie padłe ptactwo zmieszane z lodem. Patrzymy na to wszystko zadmuchani zatokowym wiewem zdecydowanie słabszym niż Bałtycki. Robimy odwrót. Trochę lasem, a potem przez śnieg nad Bałtycki. Nie mam w mózgu żadnych myśli, więc ślizgam wzdłuż wybrzeża. Moczę nogi w Bałtyckim i mam drobną frajdę. Znów te same kruki przeganiamy. Lecimy za nimi z wiatrem. Szybko robi się Jastarnia. Szukamy miejsca na obiad. Wybieramy. Jemy dorsze: Viola w serach, ja w kapuście. Wychodzimy syci na pustkę. Chwytamy deser. Babeczki z kajmakiem. Powrót na poddasze.
Luzuję się wewnętrznie, ale to wszystko za mało i za krótko. Czuję napierające zmęczenie i zniechęcenie. Wyczerpanie i gnuśność. Pragnę zawiesić się i lecieć na biegu jałowym przez kolejne tygodnie, lata. Czeka mnie nic. I ja to dobrze wiem.
Samotny spacer w stronę chaty rybackiej 1882 lub coś koło tego. Mijam kościół i kaplicę, przed którą kolorową kredą napisano:
„TYDZIEŃ MAŁŻEŃSTWA 2017
Hartowanie małżeństwa
Organizator: Mors Jastarnia
Sponsor: Rettungsbudy”
Plakaty rozlepione w Jastarni anonsują akcję. Zdjęcia szczęśliwych w stadle małżeńskim 50- i 60-letnim robią mocne wrażenie. Bałtycki swym kołysaniem trochę mnie mdli.
A wieczór będzie z winem i kolacją.
© Maciej Wróblewski