nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Sto osiemdziesiąt minut z okładem po Kujawach 4

2019-07-13 13:27

Samochód przemknął i zakurzył. Nikt tu do nas nie podszedł, ani my do nikogo. Taka tu głusza, że nie umiem sobie wyobrazić tych lichych grządków z Bóg wie czym do jedzenia, tych płotków chroniących przed niczym, tej ziemi spiaszczonej nie trzymającej w sobie niczego wartościowego. Czy do tego lichego skrawka można jakoś iść i tęsknić? Ojciec i ciotka gadają, że tak.

Skowronek na górze piszczy, a my we troje wspinamy się na górkę, która jak dawniej pusta. Dalej las, dalej sąsiedzi. W dalekości rolnicze maszyny. Rozglądam się, patrzę na ojca, na ciotkę Manię i na to wszystko, co tu teraz. „Kujawiaczek jeden miał koników siedem, pojechał na wojnę, ostał mu się jeden.” Ciotka Mania i ojciec obje mocno wrażliwi na kolor i kształt, malują obrazki swoje naturalne, więc teraz pokazują mi jak w realu przed sześćdziesięciu laty tu było: brzozy, płoty, bzy, klomby astrów i wszystkiego kujawskiego bez liku i do woli. A chata, a okna, a droga, a jak to się chodziło do kościoła i naprawdę daleko do Aleksandrowa. A z latami pięćdziesiątymi rodzina poszła do Ciechocinka, szukać szczęścia i pracy.

© Maciej Wróblewski