Wiadomości są jasne i ciemne, słowa chyba za bardzo próbują przewidywać przyszłość, dlatego ich moc jest nieduża, nie piszę już na papierze, rozmawiam przez telefon z kimś, kto w upalnym dniu siada na ławce wieczorem, naprzeciw krzak czarnego bzu ma owoce już zielonkawe, człowiek wyobraźni roztacza wokół siebie ciszę ludzkiej natury jak w książce „Oczy diabła”, którą odkładam na czas rozmowy, „Twarz Boga” przeczytam później, tym razem przeczytam obie te książki w odpowiedniej kolejności, mówię o tym, mówię, że przeczytam wszystko po kolei, pisarze czasem nie wiedzą, czy piszą o tym świecie, czy o tamtym, światy są kwestią wyobraźni tak jak ludzie.
Człowiek wyobraźni nie ma osobistej historii, dlatego nic, co powie, nie może być potraktowane jak kłamstwo, wierzę mu, gdy mówi, jakie dawniej przeżywał strachy we śnie i poza snem: byłem rozstrzeliwany setki razy, atakowany przez zwykłe psy i niezwykłe zwierzęta rozumne, ale zawsze w ostatniej chwili albo się budziłem, albo inaczej jakoś zmieniałem światy, w każdym razie wtedy musiałem mieć światło włączone, bo ten ułamek sekundy, gdy wracałem na tę planetę, a tu było ciemno, mógł zadecydować o tym, czy zwariuję ze strachu i skończę w domu wariatów, czy zmysły zdołają się wczepić w rzeczywistość i dzięki temu ocaleć, raz tak się stało, że zostałem pochwycony przez jakąś straszną moc i wyrwałem się tylko dzięki niespodziewanej zręczności duchowej, wyśliznąłem się i dopłynąłem w ułamku sekundy do ziemskiej jawy, dawne czasy, co tu opowiadać, opowieści tej brakuje paru elementów, nagle telefon się rozłącza, strachy giną jak rzucone o ziemię, jest ciemno.
© Marta Zelwan