Kiedy człowiek wyobraźni opisuje obrazy, brzegi morza czy ogrody, czasami są one w tle, a czasem wchodzi się do obrazu, wchodzę, wykręcam się tylko od obiadów, tym razem podczas obiadu następuje ciskanie talerzami, po zwykłej rozmowie o nowej świadomości, której obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, leje się krew, potrzebne są bandaże, potrzebni są lekarze, a gałązka wiśniowa, która gdzieś tam leży, staje się zupełnie czarna, płonie w ogniu siarczanym, cała alchemiczna sztuka przemiany nagle się podnosi, dzieją się takie rzeczy, gdy duszę ogarnia wielki nadmiar, Ty jesteś diabeł wcielony, ty jesteś łajdak, ty jesteś świnia, okazuje się, kto jest kim.
On myśli, że siła życia związana jest z pięknem, nierównomiernie w świecie rozdzielonym, przeważnie myśli albo marzy, wywołuje z wyobraźni praczasy albo coś, co dopiero ma nadejść, w wyobraźni jest to łatwe, kiedy między oknem a drzwiami, a prawdę mówiąc gdziekolwiek, pojawi się złota smuga. Taka smuga prowadzi w światy nieprzewidywalne, wyobraźnia to tajemna moc, świat ciągle nastaje tam na nowo, nastawanie nowego świata zaczyna się od przyszłości, gdzie wszystko jest starsze od tego, co panuje teraz. Nie jestem pewna, czy Drzeżdżon wie, że to, co nastąpi potem, będzie zawierało w sobie więcej czasu niż to, co jest teraz, on nie liczy się z tym, okaże się to ileś książek później, może dopiero w Pergamonii.
___________________________
Jan Drzeżdżon – Oczy diabła
© Marta Zelwan