CZY ARTYŚCI SĄ Z MARSA ?
Ciało jako umowny dialog nie tyle ze swoja płciowością, ale z instynktem kreowania prywatnego świata. Proust mówił, że gdy pojawia się prawdziwy artysta powstaje nowy świat.
W czyim imieniu odwołujemy przynależność do własnej tożsamości? Zjawisko widoczne w kreacjach artystów, którzy mutują ludzkie ciało. Mutacje – inne formy istnienia przerejestrowane na odmienną skalę odczuć i wrażliwości. Inność jest zaszyfrowana w kodzie genetycznym, ale też w kodzie ich imienia. O tych dziwnych nieziemskich istotach pojawiają się wzmianki już u Platona nosząc nazwę androgynów. O samotności tych istot wielokrotnie śpiewał David Bowie kreując postać Ziggy Stardusta lub Starman’a, który czeka gdzieś w niebie... Może jest to przeczucie tego innego wymiaru, od którego dzieli nas zaledwie
0,000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 001 metra!!!!! długości Plancka. Mniej niż milimetr... Inny wymiar nie jest na wyciągnięcie ręki, ale na delikatne dotknięcie palcem. Może stąd pochodzi średniowieczna legenda o istnieniu skały, którą można przesunąć nie siłą, ale delikatnym dotknięciem palca. Może to powoływanie dziwnych istot jest przeczuciem, jakąś intuicją bliskości Innego? Karin Andersen & Christian Reiner stworzyli przepiękny obraz obecności Innego w naszym świecie. Film „Stranger” oglądałam tysiące razy. Za każdym razem stawał mi się bliższy. Nie wiem dlaczego, ale utożsamiałam się z tym dziwnym bohaterem. Może dlatego, że tam u siebie często jestem nazywana „to”. Jak coś osobnego, innego, dziwnego, nieludzkiego. Co ciekawe pojawia się czysty wymiar piękna. Jakby człowiek był twórcą i odtwórcą tylko silikonowego piękna. To prawdziwe piękno możliwe jest w spotkaniu z Innym, Dziwnym, Obcym, Nieludzkim. Jakby piękno mogło zaistnieć dopiero w układzie nieistniejących dla Innego współrzędnych z rzeczywistością. Film ten jest fascynujący. Przedstawia kogoś, kto widzi piękno naszej planety, ale być może dlatego musi opuścić tę planetę. Wyabstrahowany z cywilizacyjnych kontekstów i pełen metafizycznej pokory wobec natury. Np. kwiaty – w oczach Innego uzyskują osobny, autonomiczny byt, emanujący nierealnymi, przejaskrawionymi kolorami. Są pojmowane nie po ludzku jako całość, ale punktowo. Jakby każdy kwiat był osobną historią do opowiedzenia. Osobnym nie tyle słowem, co literą. Każdy kwiat? = a może każdy płatek? Botanika światła. Inny staje twarzą w twarz z naturą i wydaje się, że asymiluje w niej swoją inność. Natura go przyjmuje. / Całuję czerwoną różę z ust wychodzi mi pająk – „Spider from Mars?” / Natura go usprawiedliwia. Natura toczy z nim nieustanny dialog. Czy taka postawa jest już tylko postawą kogoś z innej planety? Jest w tym rodzaj swoistego romantyzmu. Międzygwiezdny liryzm. Olśnienie, że nasza inteligencja niekoniecznie jest jedyna we wszechświecie. Oto hipotezy, za które 17 lutego 1600 roku na Campo di Fiori (czyli Placu Kwiatów) spłonął Giordano Bruno. Postać Innego fascynuje mnie również w filmie. Np. „Species II”, naukowcy odtwarzają z genotypu obcy gatunek z innej planety, tylko po to by go unicestwić. Typowe ludzkie zachowanie: ciekawość i okrucieństwo. Oczywiście kanony moralności podpowiadają, że ten wypreparowany obiekt jest „be”, a naukowcy „cacy”. Moralność, która nie wie czym jest tolerancja siląc się na rozumienie sztuki współczesnej. Lub film „The man who fall to earth” kultowy film Nicolasa Roega (1976), w roli tytułowej David Bowie jako przybysz z kosmosu. Te międzywymiarowe, międzygwiezdne, międzyplanetarne postacie intrygowały mnie i wpływały na mój kontakt z własnym pisaniem. Byt przekraczający ludzki wymiar jest wyzwaniem dla kogoś kto tworzy. Tworzenie jest przekraczaniem ludzkiego wymiaru. Być może dlatego, że owe zmutowane postacie, nie są skonfigurowane z naszym światem, dzięki czemu uzyskują możliwość jego oglądu w sposób w jaki powinni patrzeć artyści, a tym bardziej poeci. W ich obecności świat okazuje się jedynie imitacją. Zabiegiem jakiegoś wzoru matematycznego. Gdybyśmy go poznali świat by zniknął. Kim jest obcy? Czym jest ta tęsknota za Innym? Wychodzeniem poza kondycję ludzką? Wymykaniem się definicji człowieka? Obecność produktów mutacji stanowi dla mnie ważny moment w świadomości podmiotu lirycznego. Lekcja, która ukazuje niedostateczność i kalectwo naszych zmysłów. Wyposażeni w ubogie możliwości percepcyjne pewnych spraw możemy się jedynie domyślać, pewne sprawy możemy jedynie odgadywać. Percepcja to dostosowywanie materiału z zewnątrz do wewnętrznych struktur przetwarzania. Wielcy artyści dysponują czymś więcej niż równowagą mimesis, wielcy artyści dokonują selekcji i ujawniają, co dla przeciętnego człowieka jest niewidoczne.
© Ewa Sonnenberg