TELL ME LOVE I TELL YOU FUCK
Inspiracja to nie tylko zachwyt. Bezpieczny błogostan który równa się pieprzony konformizm. Moja inspiracja to przede wszystkim sprzeciw. NIE, wytatuowane na pośladkach. Nie wyryte w którymś z segmentów DNA. NIE, które jest moim pożywieniem. NIE, które wydalam.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sprzeciwiam się oszustom w sztuce, płaskim podpowiedziom powierzchownej ekwilibrystyki inteligencji na pokaz, sprzeciwiam się cwaniakom intelektualnym uprawiającym strategię pseudo wiedzy pod pozorami błyskotliwego słowotoku ukrywa się szczurza asekuracja przed prawdą, sprzeciwiam się ułudzie liryzmów, który jest wtórną i spreparowaną papką dla ubogich duchem, sprzeciwiam się błyskotliwym labiryntom wyobraźni, które prowadzą do syntetycznego nieba o rozdzielczości imitującej metafizykę, sprzeciwiam się przekłamaniom wyposażonym w dorabianie luzackiej legendy spod znaku: „artist’s shit ” (Piero Manzoni, 1961), sprzeciwiam się, udawanym dramatom w wygodnych pluszowych fotelach, sprzeciwiam się niedzielnym poetom, którzy dzielą tworzenie: teraz życie, potem poezja, sprzeciwiam się braku odwagi mówienia rzeczy do końca, choćby trzeba było zostać samotnym, jednym jedynym na całym świecie, sprzeciwiam się przylizanym „tak”, uzgodnionym z panującymi powszechnie układami.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sprzeciwiam się pisze ostrze zamiast kwiat, pisze piekło zamiast niebo, piszę fuck zamiast zachwyt, pisze cios zamiast pieszczota, piszę brutalność zamiast czułość, piszę nikczemność zamiast dobro, pisze plwocina zamiast pocałunek, piszę wygnanie zamiast moja ojczyzna. Kontrasty są użyteczne w maskowaniu bólu. Opozycje wykluczają błędy. Są jak wirus w systemie. Zaprogramowany świat zaczyna oddychać własnym oddechem. Kształtuje mnie sprzeciw, moja karkołomna, bezbożna, samotna walka. Moja piękna choroba.
© Ewa Sonnenberg