USTALANIE CAŁOŚCI
Zdjęcia Eliny Brotherus nauczyły się być całością w tym fragmentarycznym rozkodowaniu czasu i przestrzeni. Wyzwoliły się w osobną narrację w trakcie chaosu informacyjnego, poza krzykliwą konfabulacją chwytliwych haseł artystycznych. Są samoistne. Samowystarczalne. Jednostkowe. Zdjęcia te nauczyły mnie jak panować nad pustą kartką papieru. Czynić na niej początek i koniec parafrazy o pięknie. Jak najwięcej piękna na jak najmniejszej przestrzeni.
Ustalania hierarchii odczuć wbrew analfabetom wrażliwości. Liczy się moment zatrzymania. Ta jedna chwila. Pstryknięcie (można z palców). Flesz.
Chwila – bez której nie może obejść się świat.
Obraz – bez którego nie może obejść się krajobraz.
Wiersz – bez którego nie może obejść się alfabet.
Jej zdjęcia to nie szukanie innych rzeczywistości, ale oddalanie się od brzegów, płynięcie ku bezkresnym przestrzeniom, które są niewidoczne gołym okiem. Jest to dziwne nordyckie zaklinanie czasu i przestrzeni. Jakby jednooki Odyn patrzył w obiektyw. Znam Skandynawię i wiem, że jest to ląd skąd najbliżej do nauczenia się zaklęć i spotkań z czarodziejami. Samotność i melancholia to gra plamami kolorystycznymi. Jakby chciała powiedzieć, że każdy jest osobnym i zamkniętym światem. O czym kiedyś mówił William Blake. Osobny rysunek ściany, osobny kolor podłogi, osobny deseń obrusu na stole, osobna popielniczka na stole, osobna postać kobiety w osobnych częściach garderoby. Jest to specyficzne dekonstruowanie na sposób romantyczny. Osobność w zwięzłej całości. CAŁOŚĆ jako element jakiegoś nadprzyrodzonego piękna istniejącego poza światem.
© Ewa Sonnenberg