ANONIM. Wiersze z lat 1880-1900. Napisał je lwowianin, który nieustannie uskarżał się na „ból duszy”:
Rzucony na banalne życia targowisko,
Od nieba tak daleko, a ziemi tak blisko –
Błądzę jak liść od drzewa swego oderwany;
Wszystko, co mię otacza to mdłe, to nie moje,
Wśród nich przeszłości skarbów uronić się boję?
Chodzę smutny przez wszystkich tu nie zrozumiany.
Poeta cierpi nie tylko we Lwowie, ale i w Londynie. Przeczytajmy „Wśród obcych”, choć biadam, że muszę pominąć tekst lwowski z 1897 roku:
Nikt mię tu nie zna – nikt nie rozumie –
Patrzą... ha! człowiek – a z jakiej strony?
Po co przychodzi – może strudzony? –
Czyż to obchodzi kogo w tym tłumie!
Ni wesołego nawet spojrzenia
Nie dadzą obcy – ani natchnienia!...
Kamień, żelazo – te martwe głazy,
Co otaczają tutaj wędrowca,
Mają spojrzenie czarne grobowca.
Ludzie!... czyż Boga to są obrazy?
Nic im nie świeci – nic ich nie wzruszy,
Bo posiadają wszystko, prócz duszy!...
Smutno mi tutaj!, bom opuszczony,
Daleko światła, co dla mnie świecą –
Ni moje ptaki do mnie tu zlecą,
Ni ludzi nie ma tu z mojej strony.
Ni chwil tęsknoty tu nie ukrócę,
Więc stąd uciekam i już nie wrócę.
w Londynie, 13.X.1895.
Tak to najczęściej wygląda. Gdzieś tam wprawdzie pojawi się wzmianka o Maryni („ja się w mej Maryni / kocham zażarcie”), gdzie indziej zaś wzmianka o Maniusi.
Niemal z każdego tekstu wyziera „ból duszy”. Jest to zresztą cytat z lwowianina, o którym nic nie wiemy.
„Wolno marzyć, wolno śnić...”. Z rysunkami St. Batowskiego. Z drukarni E. Winiarza, Lwów 1900, s. 66
[15 XI 2014]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki