KOSZUTSKI KAZIMIERZ MARIA (1922-1996). Usiłowałem kiedyś studiować poezję Koszutskiego, ale nic mi z tych posiedzeń nie zostało. Oprócz jednego tekstu:
łopatę na ramieniu niósł
śpiewający i młody
uśmiech miał wokół ust
pomyślałem ogrodnik
i jeszcze jak to dobrze
być młodym
niech ci się więc darzy
wesoły chłopcze
łopatę przecież niósł
więc skądże
wiedzieć mogłem
że był grabarzem
Proponuję niniejszym kolejny utwór Koszutskiego („W Czarnolesie zabłąkany”), o który być może warto zadbać: „co ja tu robię / pod tym niezbyt udanym niebem / fizyków i demagogów / proroków i pederastów / błaznów i księgowych / prowincjonalnych hamletów z fajką w zębach / i kuponem totolotka w kieszeni / izold w czarnych swetrach zielonych pończochach / nie pamiętających własnej barwy włosów / pytających / parking na całą noc // kogo czego szukam / pętam się ze spuszczoną głową / w tym czarnolesie / gdzie śmierć trwa dłużej niż / życie po dziesięć złotych od wiersza / wśród utartych ścieżek i mniemań / kiosków z piwem i gazetami / transparentów idej drobnych ogłoszeń / tęskniący za dosłownością rzeczy / za dorzecznością słów / gdy gardła gazet pełne są niepokojących depesz // popękana jest skóra mojej mowy / słów słoje odsłania po rdzenie / sączy się ze szczelin czarna krew snów / nie wiem jakie są moje strony świata / roku pory selery (...)”.
Trzeba pogmerać w tekstach Kazimierza Marii Koszutskiego, bo zawsze coś się znajdzie („a jednak piękniejsze od róż jest mycie kibli”), zawsze coś dla siebie uszczkniemy („zresztą / czym byłaby róża / bez mojego pyszczka”). Za gmeranie najmocniej przepraszam.
Kazimierz Koszutski: „Świadectwo tożsamości”. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1980, s. 106
[III 2016]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki