ROSTWOROWSKI ROMAN (1885-1954). W poezji, po którą sięgam, nic się nie dzieje. Rozczarował mnie właśnie hrabia Rostworowski. W każdym razie niewiele wynotowałem z jego tekstów („Metamorfoza miłości”, „Yoga uwielbienia”, „Ewolucja duszy”), poprzestańmy zatem na „Lutni”:
Mą lutnię pośród zbędnych znalazłem rupieci.
Jej struny zardzewiałe. Drewno próchnem świeci,
Ale żem sprzed lat dawnych bajarz siwiusieńki,
Brzmią głucho drżącą dłonią wydobyte dźwięki (...).
Mą lutnię odszukałem w lamusie pod strzechą,
Ale nadal żem pełen błędów, trosk i męki,
Brzmią głucho drżącą dłonią wydobyte dźwięki.
Brzęk strun zardzewiałych w sercach ich nie wznieci,
Więc żadne na strun pobrzęk nie odpowie echo.
W „Lutni” obowiązkowo zaintrygował mnie „bajarz siwiusieńki”, z rymowanych aforyzmów natomiast, bodaj najciekawszych, wybieram „Twórczość”. Z „Twórczością” wszakże będę pośpieszał przy kolejnej okazji, nie można wszystkiego upchnąć do jednego worka. Zwłaszcza że nie opuszczam moich sybiraków, staram się pamiętać o Romualdzie Markowskim (1922-2006) i Aleksandrze Syczewskim (1928-2015).
Roman Rostworowski z Józefowa nad Wisłą: „Poezje hinduskie i inne”. Zebrał i wydał Stanisław Jan Rostworowski. Nakładem Pawła i Stanisława Jana Rostworowskich. Oficyna Wydawnicza „Adiutor”, Warszawa 2005, s. 143
[29 IX 2018]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki