Tukidydes opisując klęskę Aten w wojnie peloponeskiej piętnował powolne staczanie się demokracji ku rządom motłochu (Mary Beard i John Henderson, „Kultura antyczna”). To jeden z tych momentów historii, trafnie uwieczniony przez historiografów, a który może nam umknąć, gdy zanadto wgłębiamy się w wydarzenia, daty, postaci. Jednym słowem, gdy historia jawić się nam będzie jako częściowo rozłączny albo chaotycznie uporządkowany zbiór elementów. Cóż począć zatem? Szukać takich badaczy, pisarzy, którzy dają ogląd nieco inny. Szokujący historyków dawnego typu, ale jakże potrzebny nam, przyciśniętym ogromną kulą wiedzy cząstkowej. Która przyrasta jak tocząca się po stromym białym stoku kula śnieżna.
Taką postacią jawi mi się Mary Beard, profesor uniwersytetu w Cambrigde. U nas wydano jej „SPQR”, rzecz o początkach i rozwoju imperium rzymskiego. Nie interesuje Mary Beard upadek cesarstwa, tyle już razy analizowany i opisywany (weźmy Edwarda Gibbona na przykład). Niechronologiczne to (mówię o „SPQR”), poprzeplatane dygresjami, anegdotami, czasem nieco anachronicznymi wycieczkami w przyszłość, ale jak to się czyta... Druga książka to „Partenon”, o tym najsławniejszym – Peryklesowym – Partenonie ateńskim. Co ciekawe tyleż samo tu nowej historii świątyni, co tej dawnej, z czasów architektów – Iktinosa i Kallikratesa, i rzeźbiarza – Fidiasza. I wcale to nowe nie jest mniej ciekawe od tego starego, klasycznego. Czytałem też (niestety pobieżnie) „Pompeje” i z uwagą wyżej wzmiankowane „Krótkie wprowadzenie do kultury antycznej”. Nie znam niestety „Religii Rzymu”, której pozycji jest M.B. współautorką.
Ale jest także Mary Beard autorką „Kobiet i władzy”, bo pozycja kobiety w świecie dawnym i współczesnym interesuje profesor Beard bardzo. Gęsto pojawia się mediach i często wygłasza kontrowersyjne opinie. Co wiem z wywiadu Wojciecha Orlińskiego w zimowym dwumiesięczniku Książki. Czytajcie więc Mary Beard, a ona pokaże Wam świat antyczny z innej strony. Na Księżyc spojrzycie inaczej.
PS
Zwraca uwagę M.B., że dawny świat oglądamy tylko i wyłącznie oczami arystokracji, ludzi zamożnych, czytających i piszących, „inteligentów”. Więc uzupełniam i pytam: a jak to wyglądało z perspektywy bitego do krwi i zakuwanego w łańcuch niewolnika, utrudzonego chłopa, rzemieślnika z mozołem wyplatającego kosze, prostytutki stojącej na rogu ulic, handlarza oliwą, żołnierza maszerującego z 80-funtowym obciążeniem 25 mil dziennie, gladiatora czekającego na kolejną walkę, świątynnego, prostego służki z podgolonym łbem? Nie dowiemy się nigdy i tylko nasza wyobraźnia może nam trochę dopomóc.
© Ryszard Lenc