W Bibliotece „Toposu” ukazał się kolejny tom wierszy poety, krytyka i historyka literatury Zbigniewa Chojnowskiego pt. „Widny kres”. To 142. pozycja serii, na którą składa się dwanaście książek poetyckich rocznie, dołączanych do dwumiesięcznika literackiego „Topos” (poza tym wychodzą tam również tomy prozy oraz prace krytycznoliterackie). Istniejące już ćwierć wieku sopockie czasopismo dopracowało się pozycji niezwykle ważnego ośrodka, którego roli i znaczenia w najnowszej historii polskiej literatury nie sposób pominąć.
Głos poety z Mazur jest przyciszony, pokorny wobec otaczającego nas świata przyrody, który skłania go do refleksji metafizycznych z chrześcijańsko-panteistycznej perspektywy („świat to nasz (...) dom”, a „kosmos jest klepsydrą”). Autor „Widnego kresu” okazuje się mistrzem refleksyjnego, lirycznego pejzażu. Jeśli do tego dodać formę jego wierszy z dosyć oszczędnie gospodarowaną instrumentacją głoskową oraz tu i ówdzie pojawiającymi się niedokładnymi rymami i odważnymi metaforami, to oczywiste wydaje się pokrewieństwo z liryką Józefa Czechowicza. Zresztą poecie temu Chojnowski poświęcił jeden ze swoich stylizowanych utworów „Nad wsią”, podobnie jak napisany à la Norwid „Przy-Pomnienie się Norwida” oraz nieco rozwlekły poetycki reportaż w stylu późnego Różewicza – „24 kwietnia 2014 (opowiadanie wierszem)”. Jednak wprawki te ubogacają jedynie propozycję autora „Widnego kresu”, bowiem jego poetyka jest i konsekwentna, i spójna.
Tom podzielono na sześć części poprzedzonych dwoma wierszami „bez przydziału”. Wprowadzające utwory zakreślają obszary obecne w całej książce: budzi się dzień, mija czas, dzieje się egzystencja, „nawołują się nicoście”, a mowa „szuka pracy, aby (...) dać znać” („Świt zabliźnia wczoraj”). To, co duchowe, jest „bez nazwania” – niezniszczalne, a jednocześnie nieziszczalne („Co się unosi”). (...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w 24. numerze kwartalnika „eleWator”]
© Marek Czuku