1.05.22 Łódź
Początek tegorocznej majówki spędzamy wraz z Dorotą w naszym ulubionym Lesie Łagiewnickim, położonym na północnych obrzeżach Łodzi. Pogoda zrobiła się całkiem przyjemna – dzisiejsze dziewiętnaście stopni to po niemrawym kwietniu spory postęp. Dojeżdżamy na parking przy ulicy Wycieczkowej, „kaloryferem” zwany. Od strony łączki przed wejściem do lasu dochodzą smakowite zapachy licznych grilli. Wśród oddających się beztroskiej biesiadzie sporo jest Ukraińców, których ojczyzna płonie teraz w ogniu wojny.
Natomiast w samym lesie ludzi już znacznie mniej. Czasem mijają nas rowerzyści bądź inni spacerowicze, ale spory kawałek drogi przechodzimy całkiem samotnie. Towarzyszą nam donośne trele ptaków, a drzewa i krzewy też się już na dobre przebudziły i wypuściły pierwsze świeżutkie, jasnozielone i śliskie listki. Co prawda ściółka leśna nadal jest zdominowana przez zeszłoroczne zeschłe liście, ale pojawiają się już całe połacie trawiastych enklaw, pośród których bielą się pola delikatnych zawilców. Niech nas jednak nie zwiodą pozory, bo te sympatyczne drobne kwiatki są trujące.
Dochodzimy do ulicy Okólnej i zaraz zawracamy. Wypełniamy płuca czystym leśnym powietrzem. Niekiedy musimy kawałek podejść, bo panuje tu wyżynny krajobraz o zróżnicowanej rzeźbie. Ta pozostałość po dawnej Puszczy Łódzkiej wchodzi bowiem w skład Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, rozciągającego się pomiędzy Łodzią, Strykowem i Brzezinami. Nieodwołalnie nadchodzi pora powrotu. Przechodziliśmy całe półtorej godziny.
© Marek Czuku