W grudniu, podobnie jak w ciągu całego roku, sporo się działo. Pogoda dopisywała, a czas był twórczy, towarzyski oraz bardzo aktywny. I już go nie ma, pozostały tylko te zapiski.
5.12.14 Elbląg
XV lat Elbląskiej Sceny Literackiej i V lat Alternatywnego Elbląskiego Klubu Literackiego w Teatrze im. Aleksandra Sewruka. I poeci, bez których tego wszystkiego by nie było: niestrudzona Dominika Lewicka-Klucznik oraz charyzmatyczny Tomek Walczak. Ludzie, którym czegoś się chce, czegoś więcej, wbrew wszystkiemu.
Prezentacja poetów z Elbląga, a potem z Grupy Literycznej „Na Krechę”. Czytam wiersze wspólnie z Łucją Dudzińską i Piotrem Wiktorem Lorkowskim, który okazał się również niezłym aktorem, gdy przedstawiał swoje nowe tłumaczenia Rilkego. Zaś gdy zaśpiewał Jarosław Chojnacki, wszystkim opadły szczęki. On to robił na dwieście procent, zupełnie tak jak Wysocki. A potem powiedział mi, że tak trzeba, że nie można inaczej.
Nocne jam session w Restauracji „Przy Bramie”, skąd przenosimy się na pogaduchy do „Starovki”. Już piąta rano, zaraz mamy pociąg do Gdańska, a potem Polski Bus do Poznania. Tam wymieniamy się szalikami. Muszę się dobrze wyspać przed jutrzejszym biegiem.
7.12.14 Poznań
Cel Biegu Mikołajów był szczytny: wspomagaliśmy silną lokalnie Drużynę Szpiku, działającą na rzecz chorych na nowotwory krwi. Każdy kilometr przebiegnięty przez poszczególnych uczestników w charakterystycznych czerwonych czapeczkach był przeliczany na złotówkę dla chorych dzieci. Do biegu zapisano tysiąc osób, ale chętnych było więcej. Zadanie sportowe to przebiegnięcie dwóch okrążeń wokół Jeziora Malta, czyli ok. 10,8 km, ale przecież nie to było najważniejsze. Najpierw była adrenalina, a potem – wspaniała zabawa i dużo śmiechu w malowniczym otoczeniu, wśród fantastycznie zakręconych, wielobarwnych ludzi. Dziękuję Ci, Dorotko, za obecność i fotki.
8.12.14 Łódź
W Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka zrobiło się salonowo. Tegoroczny werdykt jurorów Nagrody im. Juliana Tuwima pod przewodnictwem Kingi Dunin nie wzbudził najmniejszych kontrowersji, wzięli bowiem z najwyższej półki – twórczość Hanny Krall to już klasyka. Galę poprowadził, jak zwykle, ze swobodą i z poczuciem humoru Bronisław Maj.
Ujął mnie żywiołowy występ Jakuba Pawlaka (piosenka poetycka + akordeon), potrafiącego znakomicie zmieniać klimaty, mieszać nastroje. A na koniec monumentalny spektakl muzyczny „Białoszewski 44”, oparty na tekstach z „Pamiętnika z powstania warszawskiego”, w wykonaniu Kingi Preis, Adama Nowaka i Mateusza Pospieszalskiego. Odniosłem wrażenie, że był znakomity, ale akurat tego dnia nie miałem nastroju na taki rodzaj muzyki. Miał też chyba trochę racji Przemek Owczarek, którego miejscami raził patos tego przedstawienia, choć z drugiej strony nie da się uniknąć podniosłego tonu, gdy mówimy o wojnie, ludzkich tragediach, a jednocześnie bohaterstwie.
11.12.14 Łódź
„Chłopcy dla Hekate” to trzeci tomik w dorobku Izy Kawczyńskiej, w czasie promocji którego w Łódzkim Domu Kultury częstowała wszystkich przepysznymi, ekologicznymi ciasteczkami własnego wypieku. Natomiast wiersze Izy już nie były takie słodkie, bowiem zmierzyła się ona w nich z problemami egzystencjalnymi najcięższego kalibru – odchodzenia, śmierci oraz braku.
Poetka opowiadała również o swoich życiowych wyborach, które wiążą się z rezygnacją oraz świadomym odsunięciem się na boczny tor: uciekła ona od wielkomiejskiego zgiełku i kilka lat temu zamieszkała na wsi, odeszła też od wyuczonego zawodu psychologa, zdając sobie sprawę z bezradności swojej nauki w obliczu życiowych problemów, jakie stają na drodze współczesnego człowieka. Pozostaje nam tylko uniwersalna odpowiedź na każde pytanie: „Nie wiem” – powtórzyła za swoimi duchowymi mistrzami laureatka projektu Biura Literackiego „Odsiecz 2013”.
12.12.14 Łódź
„Czytając ją, uświadomiłem sobie jak była bogata, a ja ubogi. / Bogata w miłość i cierpienie, w płacz i sny, i modlitwę. / (...) / Nie była wybitną poetką. Ale to sprawiedliwe. / Dobry człowiek nie nauczy się podstępów sztuki”. [Czesław Miłosz „Czytając ‘Notatnik’ Anny Kamieńskiej].
Te przewrotne słowa naszego noblisty można odnieść również do aktorki i poetki Magdaleny Nowakowskiej-Sieroszewskiej, która swój jubileusz 90. urodzin uczciła promocją nowego tomu wierszy „...ale miłość właśnie”, a miało to miejsce w Bibliotece Wojewódzkiej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Pani Magdalena to dobra, pełna ciepła i uroku kobieta, a jej piękno stanowi materialno-duchową jedność. Możemy jej tylko pozazdrościć kondycji i pogody ducha. 200 lat, Pani Magdaleno!
Było wielu przyjaciół, znajomych, kwiaty, prezenty, życzenia i gratulacje. Było wino, poczęstunek oraz sympatyczne rozmowy. I ta dziewczyna grająca Telemanna na saksie.
13.12.14 Warszawa
Kolejne zebranie Zarządu Głównego SPP pod przewodnictwem Sergiusza Sterny-Wachowiaka zakończyły świąteczno-noworoczne życzenia. Prezes mówił m.in. o współpracy z pisarzami węgierskimi i hebrajskimi, funkcjonowaniu nowej strony internetowej stowarzyszenia oraz o planach zorganizowania konferencji na temat przyszłości naszej organizacji. Dyskusję wzbudziła propozycja opracowania listy najlepszych i najgorszych wydawnictw w Polsce ku zachęcie i przestrodze autorów, natomiast najmłodsza członkini ZG, Gaja Kołodziej, zgłosiła odważną propozycję nazywania ulic nazwiskami pisarzy z SPP. No, no, no... już się zgłaszam ;)
Po nasiadówce w Domu Literatury – przenosiny do „Samych Fusów”, gdzie w przemiłym towarzystwie Zosi Beszczyńskiej smakowanie wyszukanych kombinacji zielonych herbat, a potem niesamowita zupa-krem z wędzonego łososia.
19.12.14 Łódź
Łódź też wybrała, co prawda rzutem na taśmę, ale skutecznie, bo na najbliższe trzy lata. Doceniliśmy sukcesy Festiwalu Puls Literatury, a że nie zmienia się koni w biegu, prezesem łódzkiego oddziału SPP został ponownie Andrzej Strąk, wiceprezesem – Zdzisiek Jaskuła, a sekretarzem – Małgosia Golicka-Jabłońska. Nowym członkiem Zarządu Oddziału w odpowiedzialnej randze skarbnika został Przemek Owczarek, mnie zaś przypadł udział w Sądzie Koleżeńskim, który nb. od samego początku, a więc od dwudziestu pięciu lat, nie miał jeszcze nic do roboty. Na koniec zaś zasiedliśmy za biesiadnymi stołami, gdzie kucharzował Przemek, który jako autor „Miasta do zjedzenia” narobił niezłego bigosu.
20.12.14 Kraków
W „Cudownych Latach” gazdował, jak zawsze, góral z Krakowa Jacek Sojan, który nie szczędził ani wina, ani filozoficznych dysput. My zaś z Bożenką Bobą-Dygą staraliśmy się nawiązać poetycki dialog, czytając na przemian swoje wiersze, które w jakiś sposób ze sobą korespondowały, zazębiały się. Moja literacka współbiesiadniczka potrafi też pięknie, czarująco i wzruszająco śpiewać, a że towarzyszył jej mistrz akordeonu Maciek Zimka, publiczność była wniebowzięta. Nie ma to jak „Cudowne Lata” (choć zaraz potem przegonili nas z sali harleyowcy, którzy urządzili tu sobie wigilię). Obowiązkową magię nadchodzących świąt sugerowała moja czerwona czapeczka, która pozostała mi po Poznańskim Biegu Mikołajów.
Wspaniałego, pełnego nowych wyzwań
oraz poruszeń serc i umysłów
roku 2015
życzy Wędrowniczek
© Marek Czuku