5.11.17 Łódź
Druga odsłona Krakowskiego Salonu Poezji w Łodzi, tym razem w sali lustrzanej eklektycznego pałacu Izraela Poznańskiego. W budowli tej, zwanej czasem łódzkim Luwrem, mieści się od 42 lat Muzeum Miasta Łodzi, wkomponowane w kompleks handlowo-usługowo-rozrywkowy Manufaktura, czyli zrewitalizowane XIX-wieczne imperium fabrykanta Poznańskiego.
Pełna przepychu, neobarokowa sala lustrzana, w której dominują kolory ecru, łososiowy i złoty (plus lazur sufitu), to doskonałe miejsce, by przedstawić twórczość Szekspira oraz wielkie role Iry Aldridge’a. Ten światowej sławy czarnoskóry aktor szekspirowski przyjechał do Łodzi w 1867 r., by zagrać z lokalnym zespołem „Otella”, ale do przedstawienia nie doszło, bo Aldridge nagle zachorował i wkrótce zmarł. Jego pogrzeb na ewangelickiej części Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej zgromadził wiele tysięcy łodzian. O Aldridge’u pisał m.in. Julian Tuwim w „Kwiatach polskich”.
Dzisiaj publiczność dopisała, cała sala jest zajęta. I chyba nikt nie jest zawiedziony, bo „Sonety” Szekspira, fragmenty jego trzech dramatów oraz eseju Jana Kotta w wykonaniu aktorów: Moniki Buchowiec, Dariusza Kowalskiego, Piotra Seweryńskiego, Mariusza Siudzińskiego i Mirosława Oczkosia pozwalają oderwać się od codzienności i zastanowić nad uniwersalnością przesłania wielkiego stratfordczyka. W trakcie przedstawienia na instrumencie perkusyjnym, a konkretnie na wywodzącej się z Afryki marimbie, gra Julianna Siedler-Smuga, co dodaje spektaklowi dramaturgii, a niekiedy buduje refleksyjny nastrój.
Na pierwszy ogień idą „Sonety”, od 116. do 122., czyli z tych pisanych do tajemniczego młodzieńca. Namiętności i rozterki miłości, igraszki czasu. A potem Ryszard III i Lady Anna. Zbrodnia i miłość, nienawiść i pożądanie, groza i lęk. Scena dzieje się na Ziemi, najokrutniejszej z gwiazd, wśród ludzi, najokrutniejszych ze zwierząt. Tu ofiara staje się katem, a kat ofiarą. Makbet i Lady Makbet. Historia pokazana nie jako mechanizm, ale jako koszmar. Morderstwo jako jedyny temat. Krew na ciałach pomordowanych i na sztyletach, noc. Otello i Desdemona. Otello jest nocą, a noc jest zakochana w dniu. Przyciąganie ciał, łamanie czarno-białego tabu. Mroczna namiętność, pożądanie i zadrość. Miłość jest pułapką...
„Zgaśnij, zgaśnij, / Nietrwała świeczko! Życie jest jedynie / Przelotnym cieniem; żałosnym aktorem, / Co przez godzinę puszy się i miota / Na scenie, po czym znika; opowieścią / Idioty pełną wrzasku i wściekłości, / A nie znaczącą nic” („Makbet”, akt V, scena V). Wszystkie utwory tłumaczył Stanisław Barańczak. Reżyserskim okiem na całość spoglądał Jacek Orłowski.
© Marek Czuku