PIW od lat przyzwyczaił czytelników do wysokiego poziomu swoich wydawnictw. Tym razem ukazała się kolejna książka poetycka z najwyższej półki. „Sorrowful Songs” to trzyczęściowy poemat prozą, którego tytuł nawiązuje do wybitnego utworu Henryka Mikołaja Góreckiego, „Symfonii pieśni żałosnych” op. 36 na sopran solo i orkiestrę symfoniczną, składającej się również z trzech części.
Autorką książki w dobrym tłumaczeniu Jana Marii Kłoczowskiego jest francuska poetka, krytyczka i eseistka o polskich korzeniach, Déborah Heissler. Jej mistrzem jest Philippe Jaccottet (obroniła pracę doktorską na jego temat), francuskojęzyczny poeta, którego twórczość recenzowałem ostatnio również dla „Nowych Książek”. I podobnie jak on w tomie „Ostatnia księga Madrygałów” Heissler tworzy pod wpływem muzyki, wprowadzając do swoich utworów jej nastrój, tempo, konstrukcję. Charakterystyczne dla tej poetyki są wędrujące frazy, obrazy, które przemieszczając się, łączą poszczególne fragmenty poematu. Staje się on dzięki temu dość płynny, wizyjny i miejscami werbalnie mało wyrazisty, jakby niesiony emocjami muzyki. Jego nastrój jest poważny, a tempo powolne.
Bohaterką „Pieśni żałosnych” Déborah Heissler jest zmarła dziewczyna/kobieta Blanche, której śmierć rozpamiętuje jej ukochany, będący jednocześnie podmiotem lirycznym. Zatem utwór napisany jest w konwencji liryki roli. Jego motto to fragment wiersza Thomasa Johnsona w klimacie zbliżonym do aury utworu Heissler (motyw okna, „które wychodzi na ogród”).
W części pierwszej poematu pt. „Ona spoczywa w ogrodzie” podmiot odtwarza wygląd ukochanej Blanche: „Półotwarte usta. / Poraniona skóra. / Miękkie warkocze” (to z pewnością obraz pośmiertny), a także widok codziennych rzeczy wokół niej, które pozostawiła: cienie krzewów, łóżko, listy, przycisk do papieru, jej dziennik, „a za oknem ogród i drzewa”. Pozwala to mu uświadomić sobie otchłań, która teraz ich dzieli. Symbolika ogrodu jest oczywista, metafizyczna, biblijna.
Panuje wszędzie nastrój smutku, na którego aurę składają się: „coś, co (...) przybiera kształt pożegnania”, deszcz, cisza, „chłód drewnianej podłogi” i perspektywa, że „za kilka dni (...) spadnie śnieg”. Przywołano w tym fragmencie „cisze Blanche”, która „nie lubiła układu wiersza”, wolała grać z ukochanym na cztery ręce. Pada teraz niemal bezgłośnie pierwszy śnieg, a podmiotowi pozostaje jedynie spojrzenie w niebo (jakby w same oczy śmierci) i zapomnienie o wszystkim („Zostaną po nas tylko liście o zmierzchu”). Ona stała się drzewem, a czas zatrzymał się pod gałęziami.
Pojawiają się często w poemacie Heissler konteksty kulturowe, np. cytat ze szwajcarskiej pisarki Sylviane Dupuis, a w dalszej części „rozbrzmiewa Debussy”. Autorka wielokrotnie nawiązuje mniej bezpośrednio (także za pomocą konstrukcji utworu) do innych dzieł literackich, muzycznych czy plastycznych. Tłumacz wskazuje w tym kontekście „echa jednego z preludiów Debussy’ego i ‘Wariacji Goldbergowskich’ Bacha, psalmów Dawida i nawiązującej do nich ‘Symfonii psalmów’ Strawińskiego”. Takie ambitne poszukiwania artystyczne wpisują twórczość francuskiej poetki w nurt poezji kultury. (...)
[całą recenzję można będzie przeczytać w jednym z kolejnych numerów „Nowych Książek”]
© Marek Czuku