20.09.22 Ostrołęka
Przybywam dziś na Kurpiowszczyznę, bo do Ostrołęki, na zaproszenie Karola Samsela i dyrektorki miejskiej biblioteki, Sabiny Malinowskiej. Pretekstem do rozmowy o literaturze jest nowa seria Wydawnictwa Forma – „Struktury”, w której ostatnio ukazało się wiele tomików poetyckich, m.in. Karola, mój oraz Zbigniewa Chojnowskiego.
Karol Samsel wyjaśnia ideę serii Formy, nawiązując do jednolitego charakteru szaty graficznej okładek, opartej na liniach, symetrii, asymetrii. Można te graficzne struktury potraktować również metaforycznie. Następnie Karol przechodzi do moich utworów z tomu „Nudne wiersze”, podkreślając spójność i konsekwencję tego, co robię z językiem.
MC: – Te wiersze są napisane z przymrużeniem oka.
KS: – Twoje „przymrużenie” jest złowrogie.
Rozmawiamy teraz trochę o Eliocie i o niszowości poezji. Mówię, że dla mnie literatura to element pewnej układanki, na którą złożyłyby się jeszcze nauka, filozofia... Tak się składa, że ostatnio wróciłem po z górą trzydziestu latach do mojego pierwszego zawodu – fizyka. Karol zwraca uwagę, że w nowym tomie jestem pogniewany na popkulturyzację świata. Mówi też, że po przeczytaniu „Nudnych wierszy” pomyślał o Joysie i o określeniu jego postawy jako „mantrafobii”, czyli lęku przed skostnieniem form językowych. Poruszamy problem szufladkowania, a ja dodaję, że nie cierpię szufladek, które ludzie tak kochają, choć sam często upycham do nich różne rzeczy.
Wchodzi Zbigniew Chojnowski, który przyjechał tu z Olsztyna. Jest on autorem zbioru wierszy „Tyle razy nie wiem”. Na wstępie dziękuje mi za zgłoszenie chęci zrecenzowania jego dwóch ostatnio wydanych tomów do „Nowych Książek”, dzięki czemu trafi niebawem na okładkę tego zasłużonego miesięcznika. KS pyta ZCh o wątki olsztyńskie i temat jezior, stwierdzając, że jego nowy tomik jest bardziej transcendentalny niż sensualny. Zbyszek wyjaśnia, że ta sensualność staje się tłem, gdy szuka się muzyki myśli. Karol zauważa, że podmiot tych wierszy jest na ogół ukryty i jest bardzo religijny.
ZCh: – Moja wiara bardziej się objawia w „nie” niż w „tak”. W tym wielokrotnym mówieniu „nie” jest pragnienie powiedzenia „tak”. Wiersz jest odczuciem tajemnicy i próbą wejścia w nią. W takiej medytacji jest pragnienie dotknięcia Boga. Chciałbym być cząstką tego wszystkiego, co widzę. Bardzo mnie boli, gdy nie mogę „osiąść” w drugim człowieku. To jest poszukiwanie obcowania, bycia razem, bo nasz świat ulega monadyzacji i cały czas oddalamy się od siebie jak monady. Wyjść z siebie ku drugiemu, kimkolwiek on jest. Może to być nawet kontakt z kotem. Szukam dróg wyjścia z siebie, żeby powrócić do siebie. To sposób na leczenie z egotyzmu, narcyzmu.
Prowadzący chce nas zestawić ze sobą. Odnosi się przy tym do napięć i gier językowych, mantrafobii; do pracy opozycyjnej, dychotomicznej, dialektycznej:
– U Marka napięcie języka jest podstawową zasadą twórczą. Zbyszek oddala napięcie, by nie rozpraszało sytuacji lirycznej. Marek mówi o napięciach u czytelnika, Zbyszek o napięciach w umyśle artysty.
W trakcie dyskusji poruszamy jeszcze wiele wątków, np. poezji Norwida czy ironii. Jeden z głosów z sali chwali nas za walkę z patosem. Po spotkaniu otrzymujemy wspaniałe prezenty: garść lokalnych książek oraz kurpiowskie cacka – „byśki”, czyli koniki z ciemnego ciasta, oraz oryginalne wycinanki.
© Marek Czuku