copyright © www.szczecinczyta.pl 2013
Błędnik Macieja Cisły to swoisty zbiór myśli, czasem dziennik, czasem notatnik. Oprócz prywatnej konfesji autor często cytuje. Przywołuje myśli filozofów, napisy na murach czy doniesienia prasowe. Komentuje także otaczającą go rzeczywistość, rejestruje spostrzeżenia, dzieli się swoimi refleksjami. Przykuwa nietypowy FORMAt książki – aczkolwiek typowy dla Wydawnictwa FORMA – przypominający małe kwadratowe pudełko. Znakomicie zresztą akcentują to słowa samego Macieja Cisły, które możemy przeczytać w Błędniku: (…) autoantologia, zbiór miniatur, skarbonka do której dorzucam dzień po dniu moje grosze. Jestem z temperamentu miniaturzystą.
I faktycznie, jest tak, jakbyśmy otworzyli sekretną szkatułkę autora pełną drobiazgów, pamiątek i wspomnień. Świadectwa, migawki, złote myśli i ciekawostki zgromadzone, by stanowić swoistą kolekcję. Zbiór ów tworzy portret pisarza, a lektura Błędnika jest zaproszeniem do jego świata. Poznajemy, między innymi, prywatne przestrzenie, pewne detale z życiorysu:
23 maja 1973. Kto nie ryzykuje, ten nie żyje: złożyliśmy z Hanką dokumenty w Urzędzie Stanu Cywilnego. Oboje rzucamy się w szaleństwo, ona i ja. Ja jestem świadomy, że nie będę miał z moją Rudą lekko, ale i ona ma coś do stracenia: nie dostanie przecież od losu na męża Pierwszej Nagrody, jeno nagrodę pocieszenia.
Przez Błędnik przewijają się nie tylko wątki autobiograficzne, jak wspominałam wcześniej Maciej Cisło przytacza cudzą twórczość, na przykład wiersze:
Senwieczna Sardynia
Sardynia sen wieczna
Nigdy sardoniczna
Zawsze Sardynia –
Dziwna dziekanka sardynek
(niestety personalia twórcy niezanotowane przez Cisłę)
Cytuje także anonimowe napisy na murach. Te poniżej, to hasła z warszawskiego Grochowa:
MAKE LOVE NOT CHILDREN
BACH UMARŁ MOZART NIE ŻYJE I JA TEŻ SIĘ CZUJĘ NIENAJLEPIEJ
JESZCZE POLSKA NIE SKINĘŁA PUNKI MY ŻYJEMY
BÓG CHCE CIĘ WIDZIEĆ W KOŚCIELE CZĘŚCIEJ
Pod tą ostatnią inskrypcją znalazłem kontrnapis:
TO NIECH SOBIE POWIESI W KOŚCIELE MOJE ZDJĘCIE.
Podczas lektury książki dostrzec można zamiłowanie autora do etymologii słów:
Wielu sądzi, że poeci powinni być koniecznie marzycielami. Ale marzyć to w istocie marnować czas. Określenia „marzyć” i „marnować” pochodzą od tej samej „mary”, czyli od przywidzenia i złudy.
I do słów w ogóle:
Znowu studiuję Chrestomatię staropolską, wynotowując z niej słowa, które szkoda, że trwale wypadły z naszego języka, jako to: charpęć – bezdroże, klusię – źrebak, gwiazdarz – astrolog, kokodryliusz – krokodyl, momot – jąkała, odroda – monstrum, prandyka – przepowiednia.
Nie chciałabym kategoryzować Błędnika, wpisywać go w jakieś ramy. Mogę go jedynie pokrótce scharakteryzować. Wydana przez FORMĘ książka zawiera odpryski otaczającej nas rzeczywistości, rozważania natury filozoficznej bądź obyczajowej. To codzienność przefiltrowana przez Macieja Cisłę, to jego jestestwo wyrażone słowem. W Błędniku znajduje się to, co osobiście dotyka, porusza i interesuje autora. Dla mnie – zwolenniczki krótkich form – lektura wyśmienita, czasem wywołująca uśmiech (niekiedy nawet przez łzy), innym razem zmuszająca do refleksji. To książka interesująca na wielu różnych płaszczyznach – i niech to wystarczy!
Estera Zoc-Firlik
Maciej Cisło Błędnik – http://www.wforma.eu/264,blednik.html