copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
„Całokształt” to książka do odkrywania. Jestem przekonana, że zaskoczy każdego czytelnika, nawet najbardziej wytrawnego miłośnika poezji.
Kazimierz Fajfer eksperymentuje. Mamy zatem poezję, którą się czyta, ogląda, dopasowuje, analizuje, rozgryza, przetrawia, układa. Można czytać „Całokształt” jak jeden swoisty wielki poemat, stworzony w tzw. nurcie poezji konkretnej oraz eksperymentalnej. To wiersze, w których ważne jest nie tylko słowo, ale i znak (graficzny) oraz rozmieszczenie tychże, mieszanie ze sobą słowa i obrazu.
Formalnie na książkę składa się kilka części. To wyjątkowe poematy, np. w „Kosmogonii” tekst tworzy jedną, spójną opowieść i jest wpisany w pewne kształty. One się zmieniają, adekwatnie do opisu. Dlatego znaczenia trzeba szukać w rozpoznaniu obu tych struktur.
Niekiedy podmiot pozbywa się wzorów – wtedy słowa mają podwójną moc (rażenia), innym razem widzimy tylko zbiór znaków, który trzeba odkodować. Tak jest choćby w „Siewcy”. „Ontologia poznawcza” to z kolei połączenie filozoficznych dociekań z humorem, kryjącym się między słowami.
Każdy kolejny wiersz wnosi jakieś dodatkowe elementy do całości. Trochę dopowiada, choćby – nieco paradoksalnie – przez m.in. wykreślenie. Ciekawy jest tez pomysł ze zmianą czcionek, które wymuszają zamianę intonacji podczas czytania, sugerują pewne sprawy (np. charakteryzują bohaterów), materializują różne zjawiska.
Odczytuję tę opowieść jako metaforę poznawania. W szerokim rozumieniu. Sporo mówi się tu o początkach. Te procesy z reguły są opisane, a o końcach pisze się mało. One nadchodzą nagle. Jest historia o stwarzaniu, o odnajdywaniu, ale i gubieniu (się) także. Są jakiś „szumy”, „hałasy” i zakłócenia. Bohaterowie tych wierszy nieustannie coś odkrywają, choć czasem zdobyta wiedza nie prowadzi do niczego pozytywnego. Bo oto dociera do nich, że utknęli w życiowej rutynie, z której nie ma ucieczki, nawet ruchem „skoczka szachowego”. Im więcej bohaterowie Fajfera wiedzą, tym bardziej muszą się „douczać”.
Natkniemy się tu na prawdy życiowe, filozoficzne dociekania, ale nie zabraknie i trochę absurdów. Przede wszystkim jednak jest tu sporo zabawy! Właściwie to nie możemy być pewni co znajdziemy na kolejnej stronie. I jestem przekonana, że jak ktoś zacznie czytać książkę Fajfera, to nie odłoży jej dopóki nie pozna zakończenia. Szczególnie przy „poematach” o takich tytułach jak: „Na końcu będzie coś naprawdę super”.
No bo jest jeszcze ten wszechobecny (mniej lub bardziej widoczny) humor – to też przyciąga, bo przy „Całokształcie” po prostu świetnie się bawimy! A i podejrzewam, że mogą pojawić się też wybuchy niekontrolowanego śmiechu, bo sam uśmiech zagości na pewno. Wszystkie te gierki słów i graficzne metafory, skojarzenia, brzmienia, akcentowanie poprzez czcionki, wypełnienia, strzałki, ślady, obrazki, plansze itp.
Kazimierz Fajfer udowadnia, że można mówić na wiele różnych sposobów. Że poezja nie jest nudna, to żywy twór, który ma nieograniczone możliwości. Jest wiecznie nienasycony i karmi się nowym. „Całokształt” wielokrotnie zadziwi i zachwyci czytelnika!
Kinga Młynarska
Kazimierz Fajfer Całokształt – http://www.wforma.eu/caloksztalt.html