copyright ©
www.polter.pl 2010
Strach towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów – jest to uczucie, które paraliżuje, lecz i głęboko fascynuje. Ta jego dwoistość od dawna inspirowała pisarzy, którzy odmalowywali rozmaite odcienie lęku, bazując na tym najbardziej pierwotnym sposobie jego przeżywania, a zmieniając jedynie wywołujące go bodźce. W ten nurt wpisuje się antologia polskich opowiadań grozy
City 1.
Nastała chyba moda na wydawanie zbiorów opowiadań różnych autorów, połączonych ze sobą konkretnym słowem-kluczem, które to teksty mają owo pojęcie obrazować. Tak jest i w tym przypadku. Jak sam tytuł wskazuje, motywem przewodnim zamieszczonych w tej antologii opowiadań jest miasto – czy też może Miasto, gdyż stanowi ono nie tylko miejsce akcji, lecz zyskuje jakby własną osobowość, spersonifikowane nieomalże jako żyjący, autonomiczny organizm, pasożyt, który czerpie ze swych żywicieli – zamieszkujących go ludzi – energię, karmi się ich emocjami, zwłaszcza tymi negatywnymi. Opisując jego mroczne zaułki, autorzy jednocześnie eksplorują ciemne strony ludzkiej psychiki. Zadają pytanie, jaki jest związek pomiędzy Miastem a człowiekiem i czy groza płynąca z konkretnej lokalizacji wypacza ludzi, czy też to ich wewnętrzne zepsucie kształtuje otoczenie, budząc do życia istoty rodem z najgorszych koszmarów. Wizje przedstawione nam przez pisarzy są niezwykle spójne, tak jakby poruszali się oni w ściśle sprecyzowanym i dość ograniczonym zakresie pojęć, stosując nieomalże identyczne symbole i stawiając swych bohaterów wobec personifikacji ich własnych, wewnętrznych demonów. Ukazują świat pełen cierpienia, porażający swą brutalnością i okrucieństwem. Obraz niezmiernie pesymistyczny – nieważne, w jakiej formie zło się pojawia, jego triumf jest oczywisty. Tu nie ma nadziei, nie ma nawet szans na cień takowej: człowiek w starciu z ponadnaturalnymi, upiornymi mocami zawsze przegrywa, a nim się to stanie, przyjdzie mu doświadczyć całego spektrum bólu i stoczyć się na samo dno rozpaczy.
Zadziwiająca (i nieco niepokojąca) jest pod tym względem wyobraźnia autorów. Hektolitry przelanej krwi, sceny wynaturzonego seksu oddane z dbałością o najdrobniejszy szczegół (jak w
Płucach w płomieniach Jakuba Małeckiego), ocierające się o wiwisekcje, niczym w najbardziej brutalnym gore opisy zadawania śmierci (
Nasza zima zła Michała Galczaka), praktyki kanibalistyczne (
Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny Pawła Ziętka), a wszystko to podkreślone licznymi wulgaryzmami (szczególnie nadużywanymi przez Michała Cetnarowskiego w
Zarażonych strachem) – serwowana w
City 1 dawka makabry poraża i przeraża. I z każdym kolejnym opowiadaniem budzi coraz to większą (przynajmniej w moim przypadku) niechęć, graniczącą z odrazą. Gdy w pewnym momencie stwierdziłam, iż muszę choć na chwilę przerwać lekturę, by uwolnić się od tej przytłaczającej wizji przesyconej gęstą, klaustrofobiczną atmosferą, zaczęłam się zastanawiać, jaki jest cel takiego epatowania drastycznymi opisami? Czy jest to odzew na społeczną potrzebę, zaspokojenie najniższych instynktów, niczym realizacja znanego od starożytności hasła
panem et circenses, przy czym im bardziej krwawe igrzyska, tym ich oglądalność wzrośnie? Jeśli tak – to ciemno widzę przyszłość polskiej literatury spod znaku horroru.
Wszak grozę można budować w zupełnie inny sposób, nie uciekając się do ekstremalnych środków. Bo to nie ilość latających w powietrzu kończyn – czy też sposób, w jaki one zostały wyrwane – sprawia, że czujemy przebiegający po plecach dreszcz, a mrok za oknem wabi coraz bardziej. Prawdziwy strach, na zawsze zapadający w pamięć, budowany jest przez nastrój, umiejętne operowanie opisem, prozę gęstą od emocji i raczej niedomówienie i pozostawienie pewnych spraw wyobraźni czytelnika (która, odpowiednio pobudzona, zaczyna intensywnie pracować), niż ukazanie z detalami scen, które autor uzna za odpowiednio przerażające. W tej właśnie konwencji utrzymane są – zdecydowanie zbyt nieliczne w tej antologii – teksty Kazimierza Kyrcza Jr.
Głowa do kochania (napisany wspólnie z Łukaszem Śmiglem) i
Casting na kata które, otwierając i kończąc cykl, tworzą coś na kształt spinającej go klamry, ukazując, jak cienka może być granica pomiędzy sztuką a makabrą. Wyróżnia się także opowiadanie
Kleszcze rozpaczy Dariusza Zientalaka Jr. – studium powolnego popadania w szaleństwo. Nie tak krwawa jest również
Epilepsja jest tańcem Dawida Kaina, choć i ten tekst poraża pesymistycznym, ubranym jednakże w formę groteski, przesłaniem. Ciekawą, nieco przewrotną, parafrazę hagiografii świętego Franciszka tworzy Piotr Roemer w
Pauzie generalnej. Nieco „lżejszego kalibru” historią jest króciutka impresja Krzysztofa Maciejewskiego (
Duch w skrzynce – odrobinę ironiczna wersja kolejnej „miejskiej legendy”), a także wariacja na temat wampirów Roberta Cichowlasa w
Spotkaniu po latach.
Antologia
City 1 na pewno nie jest miłą, lekką i przyjemną lekturą, a czytana jednym ciągiem może przyprawić o depresję. Najlepiej aplikować sobie poszczególne opowiadania w chwili, gdy świat wyda nam się zbyt piękny, a i wówczas wypadałoby mieć mocne nerwy – oraz odporny żołądek.
Maja ‘Vanth’ Białkowska
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy –
http://www.wforma.eu/63,city-1.-antologia-polskich-opowiadan-grozy.html