copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
„Do żywego” to zbiór miniatur. Artur Daniel Liskowacki wypowiada się naprawdę w kilku słowach. Jego teksty to czasem tylko jedno zdanie, niepozorny dystych. Najczęściej są to utwory o aforystycznym rodowodzie.
W zasadzie podmiot tego zbioru prowadzi nas poprzez swoją (i naszą, jak się szybko okaże) codzienność. Co ciekawe, w opisie zjawisk oraz sytuacji dobrze znanych i właściwie oczekiwanych od poezji, jak choćby refleksje o czasie, historii, pamięci, człowieku zagubionym w świecie i nieustannie próbującym się w nim odnaleźć – Liskowacki bywa zaskakujący.
Oto autor podejmuje bowiem te tematy, a jakże, ale zadziwia sposobem ich ujęcia. Dzieje się to za sprawą choćby zmiany perspektywy. W świecie poetyckim „Do żywego” to nie człowiek góruje nad wszystkim i ze swojej wszechwładnej pozycji objaśnia świat. Tu raczej ludzie są tym elementem drobnym, jednym z wielu – pokornie poszukującym odpowiedzi na swoje wieczne pytania. Na znaczeniu zyskują przedmioty, jak np. „biurko ojca”, „umarły kot” (przez którego opowiada się o żałobie po czworonożnym przyjacielu) czy „czysta kartka”.
Jest w tej książce miejsce na wszystko. Od rozważań o sprawach bardzo intymnych, przez te powszechne i codzienne aż do tych uniwersalnych, filozoficznych.
Liskowacki świetnie operuje językiem. Można zatracić się w tych znakomitych połączeniach, labiryntach słów, które nieustannie odnoszą nas gdzieś dalej. Zobaczmy, ile można „wycisnąć” z kilku wyrazów, jak choćby w puencie wiersza „Dobrze jest”:
Źle żyć tyle o ile.
O ile się tyle żyje.
O ile za krótko.
O tyle za długo.
Autor w kilku słowach potrafi zebrać nawet ogromny, pierwotny strach, drzemiący w każdym z nas:
„Już tak”
Już tak niewiele
trzeba. Nie bać się
cienia,
który pada.
Nie bać się,
że przestanie.
W ogóle jest genialny w opisywaniu współczesnych tendencji, m.in. w poetyckim obrazowaniu wszelkich atrofii:
„Nikt”
Nikt nie ma dziś czasu czytać wierszy.
Nikt nie ma dziś czasu czytać.
Nikt nie ma dziś czasu.
Nikt nie ma dziś.
Nikt nie ma.
Nikt.
Wielką przyjemność sprawia poruszanie się po tych wyrażeniach, celowo dobranych tak, aby pogłębić znaczenia, aby uwypuklić niektóre zagadnienia i pokazać też nieco świata, który kryje się także w sposobie naszego myślenia, a więc i mówienia.
Tu nawet pojedyncza, niewielka cząstka tekstu, może stać się iskrą zapalną dla wyobraźni czytelnika, jak np.:
Dla zabicia czasu
trzeba czasu
do stracenia.
(„Miejsce straceń” – fragm.).
Niekiedy poeta bawi się polszczyzną i upartymi wtrętami, które przenikają coraz mocniej do codziennego słownika. „Igłanodon” to wiersz, który zawiera w sobie zabawy językiem oraz tendencjami, i to na kilku poziomach!
Igła śmigła w ile ciał.
Wykopalipsa now.
Ta too, ta tam.
Me too. My tu.
Ślinożerni. W osadach
późnej kredy, stadach
wpisujemy się na czarno-
-białych, my kopalno,
wy kopalno. Tablice
na chwilę, ptasiomiednice
na zimę ziemi, metę
komety, raka rakiety.
Nie brakuje też wierszy, gdzie to czysta rozrywka jest kluczem, jak choćby w „U”. Są też teksty, gdzie autor odwołuje się do świata literatury, nauki, sztuki czy religii. Czasem dość poważnie, a niekiedy z przymrużeniem oka.
Każdy wiersz przynosi coś nowego, opiera się na osobnym koncepcie, czego innego dotyczy. Niemal wszystkie zaś mają w sobie ten pierwiastek przewrotności, pogrywania sobie ze słowem, jakieś oczko puszczane do czytelnika. Genialne szczegóły budują ten tom, jak choćby w „Zatoce Świń”, gdzie aluzje historyczne odnajdziemy w... pisowni.
Wiele z tych wierszy to ulirycznione aforyzmy, jakieś prawdy uniwersalne ,jak choćby „Daremne”:
To, co daremne
pamięta o nas
po nas.
To, co stracone
woła nas
do nas.
Wśród tematów trudnych pojawiają się też te (zawsze) aktualne, jak choćby kwestia wojny, zagrożenia, bezpieczeństwa. Ale i Liskowacki drwi sobie z pewnych zachowań, szczególnie żądnych taniej sensacji dziennikarzy, którzy tworzą nieudolne i abstrakcyjne newsy, albo i „njusy” (jak „śledzenie na żywo” torturowania).
Wiele tu żartów poetyckich, dużo humoru. Ale bywa i poważnie. Artur Liskowacki potrafi wzruszyć i poruszyć do głębi. Wielokrotnie zaskoczy i zatrzyma w pewnym punkcie. Tak wiele dobrego tu się dzieje, między stronami, między wierszami, między słowem.
Można się zachwycać tym tomem z wielu powodów. Ale, by to zrobić, najpierw trzeba „Do żywego” przeczytać. Czego wszystkim z serca życzę!
Kinga Młynarska
Artur Daniel Liskowacki Do żywego – http://www.wforma.eu/do-zywego.html