copyright © www.latarnia-morska.eu 2020
Ładne inicjały ma Marek Maj – MM. Zupełnie jak Marylin Monroe. Przyznam jednak, że wolę pochylić się nad Panem Markiem. I nad jego zbiorem pt. teorie naiwne będzie ta recenzyjka.
Najpierw jednak coś o Autorze: „Marek Maj, ur. w 1962 roku w Szczecinie – poeta, autor tekstów piosenek, sztuk teatralnych i spektakli poetyckich. Wydał tom wierszy 'Obrzeża i skraje' (FORMA 2012)”.
I oto mamy drugi, nowy, tomik Maja.
Osobliwa to poezja. Każdy wiersz tego tomiku pisany jest kwadrygami i dystychami, które tu się ciekawie rymują.
Maja w ogóle nie obchodzi kanon obecnej poezji. Taka dykcja w zasadzie przeszła już do lamusa. Ja należę do tych, którym to nie przeszkadza, bowiem po prostu istotne jest to, co wiersz dźwiga na swoich barkach.
Posłowie do tego tomiku napisał Piotr Michałowski. Oto fragment jego wywodu: „Teraz, kiedy to piszę, zapewne już grzeją się struny gitary szczecińskiego barda, by rytmom Maja przydać dźwięku i wdzięku, choć tego ostatniego nie brakuje i w przedmuzycznej formie wiersza, żyjącego przede wszystkim w cichej lekturze, która wymaga wrażliwości domyślnego słuchu”.
Tyle mojego wstępu… Teraz więc konkretnie przejdźmy do wierszy.
Przeczytajcie utwór pt. „Kobietyka poety”, który szczególnie zaakceptowałem. Oto on: „Do ciebie zmierzam, do twych ramion, / wśród wersów oddech mi się plącze, / ślady litotą sprzeczną mamią / potykam się o szlak ramiączek // Odwijam z ciebie interlinie, / treść wciąż pomijam, chociaż badam / po niespełnieniach czule płynę, / jakbym w nieznane się zapadał. // Wikłam się w dreszcze nad konturem, / w niegramatyczność, nagłą miękkość, / smakiem odliczam warstwy, które / skazują mnie na łatwe piękno. // Wychylam język niedomówień, / w stan nieskupienia wnikam bystro / i na powierzchni wątek gubię, / po czym się staczam w rzeczywistość”.
No i co, Drogie Panie? Przecież jest to erotyk dla was. Moim zdaniem bardzo piękny.
Ale nie myślcie sobie, że tutaj tylko tańczą erotyki.
W tym zbiorze jest sporo wierszy innych, lecz zawsze ważnych.
Oto – na przykład utwór pt. „Co wiadome”: „Co wiadome – istnieje, niewiadome – w kolejce, / by napocząć swe dzieje / i odnaleźć swe miejsce. Mają nazwy te byty – / głosek ciąg z pełnych gardeł – / w nich kod sensów ukryty, / i motywy niezdarne // To, co nie jest – pogodnie / tkwiąc w niebytu domyśle – / szczerze może się odnieść, / nie mieć nic – niezawiśle. / Nie istnieje z przyczyny / nie dość pewnej i jasnej – / nie istnieje – widzimy – / nie ma zastępstw dla następstw”.
I oto wyłania się prawdziwa twarz Marka Maja.
Te erotyki, które powyżej „konsumowałem” okazują się tylko drobnym piórem Autora. Maj jest przede wszystkim (przynajmniej dla mnie) „poetą intelektualnym”. Jak na drugi tomik – wielce obiecującym.
Jeszcze jeden interesujący (nie jedyny) utwór (pod tytułem: „Voila”) wam przytoczę (choć chciałbym więcej). Przeczytajcie, proszę: „Pejzaż bez nazwy, bez miejsca i czasu – / kolory puste, zmyślają się same / w ten niedorzeczny porządek i zasób / czerni wsączonej w zawistny atrament. // Cienie bez mitów, wyrazy bez cieni, / wątpliwość w rzeczy przecieka z orzeczeń, / z równoważników niewczasów i ziemi / wciąż nieodkrytych w poświacie i w świecie. // Bezradna cisza, donośnie odkryta – bez makijażu, leksyki swych sukien – / czule kołysze w nielichych przybytkach / zdań wielokrążki – cyfrowe i drukiem”.
No cóż!? Nigdy jeszcze nie czytałem zbioru wierszy tak intelektualnych, ciekawych, mądrych.
Przypominam: to jest dopiero drugi tomik tego Autora. Jeśli nic złego się nie stanie, to rodzi nam się poeta sporego formatu.
Trzymajmy kciuki!
Leszek Żuliński
Marek Maj Teorie naiwne – http://www.wforma.eu/teorie-naiwne.html