copyright ©
Latarnia Morska 2011
Rzadkie i bardzo ciekawe zdarzenie literackie. Oto wybitna – nie waham się tak określić – poetka Helena Raszka po jedenastu latach wydawniczego milczenia publikuje dwa zbiory wierszy jednocześnie. Niewątpliwa to zasługa szefa szczecińskiej FORMY, Pawła Nowakowskiego, który zadbał przy tym o staranne edytorsko wydanie obu tomików w serii „Tablice” – pilotowanej przez Piotra Michałowskiego.
Helena Raszka (rocznik 1930) – ur. w Bydgoszczy, od 1951 r. mieszka w Szczecinie. Jest laureatką nagrody artystycznej tegoż miasta (1996), uhonorowaną także w 2010 r. medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”. Jako poetka debiutowała w 1956 r. na łamach tygodnika „Ziemia i Morze”. Jej pierwszy indywidualny tom poetycki
Okruchy bursztynu ukazał się w 1959 r. Później opublikowała
Inny kraj (1962),
Bliżej dna (1965),
Portret zdziwiony sobą (1966),
Liczba pojedyncza (1970),
Liczba mnoga (1982),
Biała Muzyka (1994),
Na poboczu (2000),
Korzeń i skała (2000) oraz wybory:
Miłość (1981),
Wiersze wybrane (1996). Zaś bieżący rok przyniósł twórczyni dwa zbiory nowe:
Imię własne oraz
Głosy w przestrzeni. I o nich teraz kilka słów bliżej.
Tom
Imię własne opatrzyła H. Raszka przypisem „dziesiąty zbiór wierszy pisany pomiędzy 11.1983 a 02.1989”, zaś
Głosy w przestrzeni „jedenasty zbiór wierszy pisany pomiędzy 03.1990 a 05.2006”. Widać wielką dbałość autorki o datowania, bowiem i każdy z przeszło dziewięćdziesięciu utworów obu tomów sygnuje konkretny rok powstania, miesiąc, dzień (a czasem i godzina). I nie tyle owa dbałość wynika z nadmiernej pedanterii, co z wewnętrznej potrzeby hierarchii zdarzeń – osobniczych, ale też społecznych.
Tyle dni milczałam, / tyle oniemiałych lat. / Dudni we mnie ogłuszająco / złoto milczenia – zanotowała poetka w utworze „Wbrew przysłowiu” tomu
Imię własne. A w posłowiu „Depozyt bezimiennej przyrody” P. Michałowski zaraz na początku informuje:
Helena Raszka, zasłużona i uznana w kraju, a jednocześnie najbardziej szczecińska pośród poetek, nie miała szczęścia do systematycznej publikacji swych tomików. W latach 80. XX wieku uniemożliwił to zapis cenzury, potem zaś mizeria lokalnych wydawnictw. Dlatego powstawały opóźnienia a wciąż narastający dorobek początkowo gromadził się w szufladach, a w ostatnim piętnastoleciu ukazywał się w prasie literackiej (...). Zatem znamy już przyczynę tak długiej nieobecności wydawniczej poetki.
Co łączy oba zbiory wierszy szczecinianki? Przede wszystkim warsztat i sposób podejścia do słowa. Czytamy w wierszu „Niczyje” (tom
Imię własne):
Ani łatwo, / ani prosto, / słowa same łączą się głoskami / i mruczą swoje sensy / z tajemniczą logiką. / Mogę starać się taić myśli, / poglądy / pragnienia. / Mogę im zamknąć wszystkie bramy. / One wyfruną szparami / same z siebie lotne, / same sobie poddane, / siebie się nie bojące. / Jakby oddarte / ode mnie. / Już niczyje. Jednym słowem słowo pod piórem H. Raszki jawi się autonomią, budząc w piszącej podziw i szacunek.
Bezsprzecznie język poetycki to wycyzelowany, własny, grający nieraz wieloma znaczeniami. A jednocześnie odarty ze zbędnych ozdobników i zmierzający ku prostocie.
Jednaka jest także w obu tomach konstrukcja – oparta na trójpodziale.
A jakie są różnice między zbiorami? Tematyczne. W tomie
Imię własne, powstałym w przedziale lat 1983-1989, bywają mocno wyeksponowane wątki przyrodnicze. W przypadku autorki Liczby pojedynczej nie jest to dekoracja. Natura u H. Raszki nie jest też zwykłym przeciwstawieństwem wytworów ludzkich, cywilizacji. Widzimy tu rodzaj dopełnienia, umocnionego jeszcze autentyczną wiarą w Boga – jako pierwszej przyczyny sprawczej. Nie wchodząc w rozważania potrącające o filozofię i teologię wypada powiedzieć, iż sposób postrzegania rzeczywistości u poetki naznaczony jest stygmatem tajonego bólu, co na „ludzki” sposób dodaje wiarygodności przedstawianym wizjom. Zaś przez empatię wobec drugiego człowieka otwiera pola dla dobra.
Tomik
Głosy w przestrzeni jest w dużej mierze kontynuacją poprzedniego, choć zmienią się akcenty i niektóre motywy. Znajdziemy tu między innymi garść ze smakiem podanych „nieerotycznych” erotyków, utwory dotykające politycznych wydarzeń („Polski Grudzień – Szczecin 1970 rok”) oraz domu. Lecz najsilniejsze wrażenie robią utwory rozważające przemijanie, starość i śmierć. Powiada doświadczona przez życie poetka w utworze „Ostatnie nici”:
Stara kobieta kruchym ciałem / przez ból przenika w cień korzeni / i już niczego się nie lęka. Ów zdumiewający brak lęku przed zbliżającym się ostatecznym ziemskim odejściem chroniony jest tu wspomnianą wcześniej głęboką wiarą. Co samo z siebie, rzecz naturalna, nie może niwelować i nie niweluje towarzyszącego życiu cierpienia. Obietnica nieśmiertelności duszy zawarta w doktrynie chrześcijańskiej w gruncie rzeczy jest tylko obietnicą... I jedynie dla wybrańców pewnikiem.
Jaka suma wrażeń? Koniecznie czytać. I kontemplować. To poezja, choć wyciszona, wysokiego lotu. Warta każdej poświęconej chwili.
Chciałabym także podzielić nadzieję P. Michałowskiego (zawartą w końcówce posłowia do
Głosów w przestrzeni), iż zapewne nie ostatnie to zbiory – i dostąpimy w niedalekiej przyszłości szansy obcowania z nowymi utworami. Teraz zaś syćmy się właśnie opublikowanymi. A tytułowe „żegnaj” w poniższym utworze „Żegnaj” tymczasem wieszając na kołku.
Jestem chora na starość.
Jestem młoda na życie.
Moje ciało nie kocha mnie,
ja kocham ziemię,
która rodzi ptaki i motyle.
Mój ból wyje we mnie
mój człowiek
uśmiecha się do ciebie.
Wanda Skalska
Helena Raszka
Imię własne –
http://wforma.eu/175,imie-wlasne.html
Helena Raszka
Głosy w przestrzeni –
http://wforma.eu/176,glosy-w-przestrzeni.html